Rok 1948 był początkiem zdecydowanego „natarcia” władz państwowych i partyjnych na Kościół katolicki w Polsce. Poprzedzone ono było działaniami administracyjnymi mającymi ograniczyć dotychczasowe miejsce Kościoła w życiu społecznym.
Ostre restrykcje ze strony władz wywoływały powszechne nastroje niezadowolenia, a w niektórych regionach kraju nawet stan napięcia. Wprawdzie Kościół katolicki nie jest organizacją polityczną, jednakże jego narodowy charakter i niezależność od władz politycznych, a także fakt, że po II wojnie światowej katolicy stanowili przytłaczającą większość polskiego społeczeństwa, czyniły jego pozycję szczególną w ówczesnej Polsce. Ponieważ komuniści stosowali bardzo prostą i wygodną dla siebie zasadę: „Kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam” wrogiem był każdy, kto nie chciał bez zastrzeżeń akceptować aktualnej polityki PPR/PZPR. Jedną z dróg faktycznego opanowania władzy przez nich było całkowite przejęcie kontroli nad administracją państwową, wszelkimi instytucjami, organizacjami itp. Takie działanie, bez względu na koszty społeczne, dawało im pełną kontrolę nad wszystkimi dziedzinami życia w kraju. Stąd też walka z Kościołem, który uznano za wrogi i niechętny nowej władzy. Komuniści obawiali się ogromnych wpływów Kościoła na społeczeństwo polskie, starając się od samego początku dążyć do neutralizacji jego wpływów, unikając jednak zatargów z hierarchią kościelną. Władze podkreślały swoją chrześcijańskość, subsydiując odbudowę kościołów i utrzymując naukę religii w szkołach. Bolesław Bierut, a także członkowie rządu oraz innych władz państwowych uczestniczyli w uroczystościach religijnych. Równocześnie prowadzono dywersję antykościelną i inwigilowano środowiska katolickie.
Ziemie Odzyskane były w specyficznej sytuacji, gdyż społeczeństwo polskie dopiero się tutaj tworzyło i trudno było mówić o jakiejkolwiek aktywności politycznej Kościoła. Duchowni skupili się przede wszystkim na organizacji parafii i zabezpieczeniu istniejących obiektów sakralnych. Ostrożna postawa duchowieństwa dolnośląskiego wynikała z dwóch powodów: pierwszy – to praca pionierska przy tworzeniu polskiego Kościoła na Ziemiach Odzyskanych; drugi wynikał z niechęci dolnośląskiego administratora apostolskiego archidiecezji wrocławskiej – księdza Karola Milika mającego uprawnienia biskupa rezydencjalnego do angażowania się w bieżące sprawy polityczne i nastawienie się na pracę długofalową, tak jakby ks. Milik przewidywał, że władza komunistów potrwa wiele lat. W stosunku do Kościoła komuniści stosowali dość charakterystyczną taktykę. Oficjalnie podkreślano, że władze nie zwalczają ani religii, ani Kościoła, lecz jedynie niektórych reakcyjnych przedstawicieli kleru. Taką właśnie wykładnię polityki państwa przedstawił Komendant Wojewódzki MO we Wrocławiu Eugeniusz Dowkan na odprawie komendantów powiatowych milicji w listopadzie 1947 r. Polecił on wówczas swoim podwładnym dokładną inwigilację księży i organizacji religijnych ze względu na ich – jak to określił – antypaństwową, a często i szpiegowską działalność. W praktyce zwalczano religię, jak i organizacje kościelne wbrew oficjalnie głoszonym hasłom. Religijność społeczeństwa niepokoiła władze. Szczególnie mocno obawiano się wpływu duchownych na młodzież i robotników. W raporcie sprawozdawczym Komendy Powiatowej MO w Świdnicy za miesiąc lipiec 1948 r. meldowano: „Część ludności pod wpływem kleru prenumeruje dotychczas jeszcze pismo „Rycerz Niepokalanej” , itp. Jeśli chodzi o młodzież tutejszą, to odczuwa się brak opieki ze strony partii politycznych; młodzież nie jest zorganizowana należycie, do czego przyczynia się w dużej mierze miejscowy kler, ponieważ na każdym kroku stara się wykorzystać ją do swoich celów. Olbrzymia część młodzieży absolutnie nie jest uświadomiona politycznie, jak również brak jest zainteresowania się jej życiem politycznym, a która masowo uczęszcza do Kościoła”.
23 sierpnia tegoż roku odbyło się posiedzenie Komitetu Współpracy powiatowych organizacji PPS i PPR w Świdnicy. W protokole z tego zebrania czytamy: „Szef Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego ppor. Solarski zwrócił uwagę Kom. Współpracy na zbyt mało poświęcania uwagi na działalność naszych towarzyszy w organizacjach kościelnych oraz w nastawieniu ich w kierunku działania po linii partii w tychże organizacjach (…) W ogólnej reasumacji tegoż punktu partie przyjęły punkty podciągnięcia swych członków, będących w organizacjach kościelnych, do pracy po linii i wytycznych przez sekretarzy”.
Latem 1949 r. Hilary Minc przedstawił na posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR tzw. „rozwinięty plan akcji antyklerykalnej”. Władze państwowe postanowiły zwiększyć nakład wydawnictw antyklerykalnych, zrezygnować z nadawania kazań w transmitowanych przez Polskie Radio nabożeństwach, przygotować szereg decyzji restrykcyjnych w stosunku do zgromadzeń zakonnych, katechetów w szkołach wszystkich szczebli, katolickich organizacji młodzieżowych, Caritasu, fundacji kościelnych itp. W tym czasie szef PUBP w Świdnicy podporucznik Feliks Solarski pisał do swych zwierzchników we Wrocławiu: „Władze Partii nie zamykają oczu ani na chwilę i nic nie uchodzi jej uwagi, tam gdzie może być krzywda ludzka lub niedostatek (…) PZPR trzyma w swych rękach inicjatywę w każdym kierunku, w przejawach życia politycznego i społeczno-gospodarczego nadając im kierunek zgodnie z wytycznymi KC (…) Kler katolicki jakkolwiek przycichł, a jest ich zaledwie 6 na terenie miasta, to tylko 3 można zaliczyć do prawdziwie spokojnych, natomiast pozostali trzej to są tylko przyciśnięci do muru, ale z oczu im tryska wrogość i złość z powodu konieczności podporządkowania się władzy ludowej. Krnąbrność też objawia się w rejestracji katolickich ugrupowań religijnych (…) Wpływ kleru jest jeszcze bardzo duży, kościoły są w każdą niedzielę i święta pełne, najgorsze jest to, że na dużą część młodzieży szkolnej jeszcze mają duży wpływ”.
W celu prześladowania księży starano się wykorzystać ustawę o stowarzyszeniach, pilnując, czy przypadkiem nie organizują oni jakichś nielegalnych kółek czy stowarzyszeń. Jakakolwiek forma aktywności księdza wzbudzała natychmiast intensywne działania operacyjne MO i UB. Duchownymi interesowały się także miejscowe władze partyjne. Oto krótka charakterystyka księży katolickich sporządzona w Komitecie Miejskim PZPR w Świdnicy pod koniec 1949 r.: „Ks. prałat Stanisław Marchewka – cwany lis, pod względem ustosunkowania się do obecnej rzeczywistości – cichy wróg; do czasu aresztowania brał czynny udział we wszystkich zebraniach, a po zwolnieniu nie bierze żadnego udziału mówiąc, że go nikt nie zaprasza – dlatego też nigdzie nie idzie; na kazaniach wskazuje jednak na zasługi Rządu Demokratycznego w zagospodarowaniu Ziem Zachodnich. Ksiądz Michał Pytrak – syn chłopa, zawzięty; uszczypliwy w słowach, prefekt gimnazjum Jana Kasprowicza; do obecnej rzeczywistości obojętny; w życiu społecznym nie bierze czynnego udziału; kształtuje młodzież w religii (stawiając dwójki); obsługuje kościół Św. Krzyża. Ksiądz Józef Rzeczkowski, katecheta w Liceum Pedagogicznym i Liceum Kamieniarskim, obsługuje kościół św. Józefa; ustosunkowany do obecnej rzeczywistości otwarcie i przychylnie, co do kształtowania nastrojów w społeczeństwie, tak w kazaniach, jak też na okolicznościowych zebraniach, unika mów politycznych. Ksiądz Ginter Ćwięczek, katecheta w Szkole Zawodowej, inteligentny, sprytny, babiarz i karciarz; ustosunkowany do obecnej rzeczywistości przychylnie, do przemian też przychylnie, bierze udział w życiu społecznym, w wycieczkach młodzieży i obozach. Ojciec Franciszkanin Paweł Noglik, obsługuje kaplicę sióstr Elżbietanek; żadnego udziału wżyciu społecznym nie bierze, skryta dusza, zakonnik, na zewnątrz szpitala nie występuje. Ksiądz Kazimierz Mihilewicz, syn robotnika, ciężko myślący, nieudolny, robi wrażenie człowieka niezadowolonego czy z życia, czy też z obecnej rzeczywistości, trudno powiedzieć; nigdzie nie udziela się, karciarz, katecheta w szkole powszechnej nr 1”.
Szeroko zakrojone działania przeciwko Kościołowi w całej Polsce nabrały rozmachu na początku lat pięćdziesiątych, ale nie przyniosły one oczekiwanych efektów. Znaczna część wiernych została zastraszona, ale terror nie likwidował jednak zjawiska, jakim był brak akceptacji władzy przez dominującą większość społeczeństwa. Ludzie nie przestali myśleć i nie dali się przerobić komunistom na „uświadomiony proletariat”.