Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Trudne sprawy nieletnich – Śtuczny byk ▪ Lucjan Momot

We wsi wrzało. Nawet ksiądz proboszcz w niedzielnym kazaniu zgromił nieobyczajne zabawy na dyskotece. „Młodzież” – mówił – „nie umie się kulturalne bawić, bez wódki i pobicia. U nas jak się wóda nie leje strumieniami i sztachety nie są w robocie, to nie ma zabawy! I winą obarczył starsze pokolenie – za zły przykład dawany młodym.

O co poszło, że rozlało się tyle żółci? Oto w remizie strażackiej młodzi, jak już nieraz bywało, zorganizowali dyskotekę. Bez wyszynku. Ale wódka, jabole i piwsko były, jak zawsze. Pito pokątnie, „nieoficjalnie”, żeby Ochotniczej Straży Pożarnej nie zabrano zezwolenia na organizowanie dyskotek – jedynej rozrywki młodych we wsi, poza telewizją i video. I było wesoło i spokojnie na sali uciech, i wszystko byłoby cacy, gdyby, już pod koniec disco, nie znaleziono za remizą w pokrzywach Byczkowego Jasia z dziurą w głowie! Przestano grać, młodzi szybko się rozeszli. Przyjechało pogotowie ratunkowe, milicja, ktoś powiadomił rodziców Jaśka. Poszkodowany, młody, 15-letni Jaś Byczek przez kilka dni walczył ze śmiercią w miejskim szpitalu w Z. Przetrzymał, a na wsi orzekli… „wyliże się!” Lekarz powiedział, że to jego młode, twarde, chłopskie zdrowie go uratowało i cud boski.

Lekarze leczyli Jaśka, a milicja z gminnego posterunku robiła swoje: postawiła sobie za punkt honoru dojście do prawdy, kto tak „załatwił” młodego Byczka. Komendant posterunku przyrzekł nawet rodzicom chłopca i wójtowi: „Dorwę bandziora, niechby spod ziemi!” Po długich rozpytywaniach, analizowaniach doniesień i faktów, po spekulacjach i kalkulacjach milicja doszła do wniosku, że wszystko świadczy przeciw Waldiemu Kowalskich. Tych Kowalskich, których głowa rodu jest inseminatorem w gminie, a po wsiowemu, że jest po prostu… „Śtucznym bykiem”. Dowodem, koronnym, miało być to, że Jasiek i Waldi chodzili do jednej klasy w Gminnej Szkole Zbiorczej, że się pokłócili, bo Jasiek Waldka nazwał „Śtuczny byk” – i to tak, żeby wszyscy słyszeli – a Waldi miał powiedzieć: „Jeszcze tego pożałujesz!”. Dodatkowo przeciw Waldkowi, „rozbójnikowi”, świadczył fakt, że w szkole, na przerwie popchnął Marysię Kniaziów – piękność szkolną ze wsi gminnej – tak, że ta spadła po schodach i złamała sobie rękę. Ponoć też za „Śtucznego byka”. Było to parę miesięcy temu i sprawa dawno przyschła, ale teraz ją odgrzebano, połączono z najnowszym wydarzeniem we wsi Waldka i na wniosek milicji sąd rejonowy chłopca przymknął w Państwowym Schronisku dla nieletnich (PSdN). „Dla dobra śledztwa” – jak stało na skierowaniu do PSdN – „i celem badań diagnostycznych.

Waldi w schronisku uporczywie powtarzał, że jest niewinny, że Jaśkanie załatwił”, chociaż prawdą jest, że mu groził. „Ale tak” – mówił – „więcej ze złości i wściekłości” niż żeby chciał zemsty, i to takiej, i że z Jaśkiem nawet lubili się. A z Marysią też nie było tak jak pisze milicja. Gonił ją po korytarzu, to prawda, bo go przezywała „Śtuczny byk”, zresztą nie tylko oni się gonili: na korytarzu jak zwykle na przerwie, był wielki zgiełk, bieganina. Marysia biegła w kierunku klatki schodowej i przy zejściu do niej potknęła się, upadła, poleciała po schodach i złamała rękę. On jej nie popchnął tylko gonił za tego „Śtucznego byka”. A tego przezwiska może nie miał by, gdyby w klasie był jeden Waldemar Kowalski. A było ich trzech i każdego przezywano. Był WaldekRudy”, WaldekDynia” i on „Śtuczny byk”. A to nie było jego przezwisko, ino jego taty, o którym po wsiach mówiono „idzie śtuczny byk do krowy”.

Waldek w PSdN przebywał trzy miesiące. Uczył się dobrze, a zachowywał wzorowo, mimo że dokuczali mu git ludzie, bo nie chciał grypsować. Przykro mu było, że nazywali go „frajer”, ale on do przezwisk był przyzwyczajony: przecież z powodu „głupiego przezwiska” – mówił – trafił za kratki!

Na rozprawie wysoki sąd orzekł mu zakład poprawczy w zawieszeniu na trzy lata i zwolniono go do domu. Rodzice chłopca złożyli apelację twierdząc, że ich syn jest niewinny, a prawda – to ich „cały honor” na całą wieś i parafię!

Od września Waldi był uczniem szkoły średniej. Gdzieś pod koniec pierwszej klasy wysoki sąd napisał do niego, że jest niewinny. Wyszło bowiem, że Jaśka „załatwili” tacy dwaj z sąsiedniej wsi – i to przez pomyłkę, bo czyhali na kogoś innego, kto im wlazł w paradę „przez dziewczynę”. Ci dwaj po pewnym czasie pokłócili się o… dziewczynę i „wygarnęli” sobie przy wódce jak niechcący „załatwili” Jaśka i kto w tym jest najbardziej winien. Na szczęście znalazł się taki jeden, który podsłuchał i doniósł milicji, no i sprawa się rypła.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *