Świdnickie wspomnienia żydowskiego przedsiębiorcy ▪ Edmund Nawrocki

Horst Adler z Ratyzbony udostępnił mi kopię niemieckiego rękopisu zawierającego przyczynki do dziejów Świdnicy w XIX wieku. Rękopis ten jest opisem dziejów rodziny Kauffmannów, żydowskich przedsiębiorców związanych z przemysłem tekstylnym Dolnego Śląska.

Autorem rękopisu jest Salomon Kauffmann, urodzony w Świdnicy 11 grudnia 1824 roku, syn Meyera. Zmarł on we Wrocławiu 21 sierpnia 1900 roku i pochowany został na cmentarzu żydowskim przy ulicy Ślężnej, gdzie do dziś zachował się jego grób.

Dzieciństwo spędził w swoim mieście rodzinnym, gdzie jego ojciec Meyer Kauffmann miał początkowo sklep tekstylny. Tenże Meyer, urodzony w 1779 roku (w obu wydaniach „Encyklopedii Wrocławia” błędnie podano rok urodzenia 1796) we Frankfurcie nad Odrą brał udział jako ochotnik w wojnie 1815 roku przeciwko Cesarzowi Francuzów Napoleonowi Bonapartemu (1769-1821).

Po odbyciu praktyki handlowej przybył do Jawora, gdzie zajmował się handlem obwoźnym zegarami. Około 1823 roku założył sklep tekstylny w Świdnicy, a w lutym 1824 roku ożenił się z córką kupca pracującego w branży tekstylnej. Mimo handlu pasmanterią i towarami płóciennymi nadal jeszcze sprzedawał zegary.

Sklep Meyera Kauffmanna znajdował się w Rynku świdnickim, na parterze kamienicy zwanej „Pod Wagą”. Właściciel jej miał prawo warzenia piwa. W regularnych odstępach czasu mógł warzyć przysługującą mu ilość tego trunku i sprzedawać go w domu oznaczonym żerdzią, często ozdobną, zwaną „Kegel”. Stąd piwo to nazywano „Kegelbier”.

Dom, w którym mieścił się sklep Kauffmannów, miał na parterze dużą sień, jakie zachowały się do dziś w niektórych kamienicach świdnickich. Sień podzielona była trzema przepierzeniami na: pokój (dziś mówimy „dzienny”), sypialnię i kuchnię. Pomieszczenia te nie miały okien i przypominały mieszkania „ze ślepą kuchnią”, jakie masowo budowano w latach 1956-1970 kiedy I sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej był Władysław Gomułka (1905-1982).

Żydowskie małżeństwo Kauffmannów umiało bardzo miło traktować swoich klientów, co przysparzało im kupujących.

W okolicy Świdnicy i Dzierżoniowa było w tym czasie wiele chałupniczych warsztatów tkaczy barchanu, którzy pracowali dla dzierżoniowskich fabrykantów. Meyer zatrudnił kilku z nich zaopatrując w konieczną przędzę i sprzedając gotowy wyrób we Wrocławiu. Tkaczy zatrudnianych przez Kauffmanna przybywało coraz więcej, szczególnie we wsiach doliny rzeki Bystrzycy. Po pewnym czasie produkowali oni nie tylko barchan, ale i inne materiały bawełniane, jak perkalik, który nawet barwiono na miejscu. Materiały te Kauffmann sprzedawał głównie na rynkach wrocławskich i frankfurckich.

Towary wożono konnym zaprzęgiem do Wrocławia. Korzystając z bitych dróg, tak zwanych szos, musiano uiszczać opłatę, która nazywała się po prostu „szosowe”. (Dziś nawiązuje się do tego pomysłu mając zamiar wprowadzenia dodatkowych opłat drogowych za przejazd samochodami po drogach i autostradach). Toteż aby uniknąć płacenia „szosowego”, Kauffmann kazał dostarczać towar do Wrocławia nieutwardzoną drogą przez Kostomłoty. Zdarzało się, że wóz z towarem musiał stać całą noc przed bramami Wrocławia, a woźnica spał na wozie.

Szybki dojazd do Wrocławia zapewniał pewnego rodzaju dyliżans, którego właścicielem był przedsiębiorca przewozowy Findeklee. Był to pojazd konny, który codziennie jeździł przez Pszenno i w ciągu 12 godzin przybywał do Wrocławia.

Linia kolejowa do tego miasta ze Świdnicy miała być zbudowana dopiero w 1844 roku.

Po pewnym czasie przedsiębiorczy Kauffmannowie wzbogacili się na tyle, że wykupili kamienicę, w której mieli sklep. Zainstalowali okno wystawowe, a w podwórzu – magazyny oraz przebudowali mieszkania.

Kauffmannowie dbali o wykształcenie swoich dzieci, szczególnie synów. Posyłali je do prywatnej szkoły, w której kształciły się również dzieci oficerów i urzędników pruskich. W szkole tej uczono też bardzo modnego wtedy (jak dziś angielski) języka francuskiego. Nikogo nie raziło, że w jednej szkole uczą się chrześcijanie i żydzi. Antysemityzm, powstały chyba na tle klasowym, z zazdrości, że Żydzi są często bogaci, istniał tylko wśród warstw niższych, gorzej sytuowanych. Religii mojżeszowej nauczali prywatni nauczyciele, których utrzymywała gmina żydowska. Uczyli oni między innymi języka hebrajskiego w oparciu o lekturę Starego Testamentu.

Do nauki w gimnazjum przygotowywali nauczyciele domowi, najczęściej studenci na przykład medycyny czy filozofii, którzy przerwali studia. Mieszkali oni w domu rodziców swych uczniów. Wieczorami (kiedy my dziś oglądamy telewizję) czytali głośno całej rodzinie lektury niemieckie. Czytaniu przysłuchiwał się i ojciec Żyd, który w tym czasie sprawdzał rachunki i przeprowadzał kalkulacje finansowe.

W wolnym czasie dzieci odbywały długie spacery po okolicy, docierając na przykład aż do Wierzbnej czy Boleścina.

Dbano też o wykształcenie muzyczne. Posyłano dzieci na naukę gry na pianinie. Nauczyciel muzyki pobierał wynagrodzenie od 2,5 do 6 srebrnych groszy za godzinę nauki.

Niektórzy synowie Meyera Kauffmanna ukończyli gimnazjum świdnickie i studiowali na przykład medycynę.

Salomon Kauffmann ukończył zaledwie kilka klas gimnazjum. Przerwał naukę w roku 1839 i w wieku 14 lat zaczął praktykę kupiecką w przedsiębiorstwie ojca. Tenże 1 października 1841 roku założył filię swego przedsiębiorstwa we Wrocławiu – skład towarów na obecnej ulicy Świętego Antoniego. W ten sposób przestano korzystać z pośrednictwa kupców wrocławskich i nawiązano bezpośredni kontakt z odbiorcami z zaboru austriackiego i z ówczesnego Królestwa Polskiego. Następnie do Wrocławia przeniesiono główną siedzibę firmy.

Aby powiększyć zyski, Kauffmann nabył ręczne warsztaty tkackie i ustawił je w więzieniach Świdnicy, Strzegomia, Brzegu i Raciborza korzystając z pracy więźniów.

Pewne trudności handlowe sprawił wybuch rewolucji w dobie Wiosny Ludów. Obroty zmalały, jednakże już jesienią 1848 roku, po klęsce ruchów rewolucyjnych, nastąpiło ożywienie gospodarcze. Pojawiło się wielu kupców z terenów graniczących z zaborem rosyjskim, którzy nabywali towary i przerzucali je za granicę. Rozwinęła się produkcja tkanin w okolicach Wałbrzycha i na Ziemi Kłodzkiej. Powstały punkty wydawania przędzy i skupywania tkanin w terenie. Surowe tkaniny bawełniane poddawano dalszej obróbce (na przykład farbowaniu) w Walimiu, Jugowie czy Wrocławiu. Stąd przewożono je do magazynów albo bezpośrednio na targi do Frankfurtu nad Odrą.

W roku 1848 Kauffmannowie urządzili w Głuszycy manufakturę tkacką. Na maszynach żakardowych wytwarzano tu wielowzorzyste tkaniny bawełniane.

W 1852 roku nabyto bielarnię w Jedlince (obecnie część Jedliny-Zdrój), którą rozbudowano w fabrykę z mechaniczną produkcją tkalni. Było to pionierskie rozwiązanie na Śląska.

Rodzina Kauffmannów przeniosła się ze Świdnicy do Jedlinki. Sklep w Świdnicy przestał istnieć.

Od roku 1853 firmą kierował najstarszy syn MeyeraSalomon, który wspólnie z trzema młodszymi braćmi: Juliusem, Robertem oraz Wilhelmem przekształcił przedsiębiorstwo w zespół fabryk włokienniczych.

Założyciel rodzinnego interesu Meyer Kauffmann zmarł 24 listopada 1871 roku i spoczywa na żydowskim cmentarzu we Wrocławiu przy ulicy Ślężnej. Jego żona Philippine z domu Wiener zmarła wcześniej, bo 16 marca 1865 roku.

Salomon Kauffmann mimo braku wyższego wykształcenia był człowiekiem o szerokich horyzontach umysłowych. Interesował się nauką i sztuką. Przewodniczył Wrocławskiemu Stowarzyszeniu Orkiestrowemu (Breslauer Orchester-Verein), należał do Izby Handlowej oraz Śląskiego Towarzystwa Kultury Ojczyźnianej (Schlesische Gesellschaft für Vaterländische Kultur). Był również radnym miejskim Wrocławia.

Firma tkacka od 1909 roku istniała jako spółka akcyjna pod nazwą „Kauffmann Meyer Textilwerke AG.” (Kauffmann Meyer. Zakłady Włokiennicze Spółka Akcyjna) i  rozwijała się intensywnie. Po pewnym czasie stanowiła zespół fabryk włókienniczych znajdujących się w następujących miejscowościach: Jedlince od 1852 roku (powiat Wałbrzych, obecnie w granicach Jedliny-Zdrój), Wrocławiu – Breslauer Baumwollen Spinnerei w latach 1859-1911, Leśnej od roku 1863 do 1937 roku (powiat Lubań), Krosnowicach od 1874 roku (powiat Kłodzko), Głuszycy od 1888 roku (powiat Wałbrzych) i Bielawie (powiat Dzierżoniów). W tym ostatnim mieście do Kauffmannów należały dwa zakłady, jeden od początku lat 20. XX wieku, a drugi od 1928 roku. Było to więc olbrzymie imperium włókiennicze. Dodatkowo Kauffmannowie dzierżawili w latach 20. XX wieku (do 1929 roku) przędzalnię bawełny I. H. Rabe u. Co. w Halle. W tym samym czasie główną siedzibę spółki przeniesiono do Głuszycy.

Kompleks fabryk w 1924 roku dawał zatrudnienie dla około 3400 osób, a wyroby były eksportowane na pozaeuropejskie kontynenty. W czasach hitlerowskich, od 1941 roku spółka nosiła nazwę „MK Textilwerke AG.”. Zakłady spółki przetrwały do czasów upadku Rzeszy Niemieckiej i produkowały pod różnymi nazwami w Polsce Ludowej. Przykładowo w Głuszycy nosiły nazwę „Zakłady Przemysłu Bawełnianego Piast”, a w Bielawie „Bielawskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego imienia Dąbrowszczaków Bieltex”. W III Rzeczpospolitej wszystkie te fabryki na skutek błędów naszych polityków zostały doprowdzone do upadłości, a ich pracownicy stracili zatrudnienie i zostali bezrobotnymi.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top