Osoby, które pisują na temat dziejów naszego miasta, można zaliczyć do jednej z trzech grup.
Do pierwszej należą ci, którzy mają krytyczny stosunek do swojej twórczości. Np. przed drukiem teksty swoje przedkładają niektórym swoim przyszłym czytelnikom do oceny i wdzięczni są za poprawki i rady. Ci autorytatywni przedstawiciele czytelników czytają maszynopis nanosząc poprawki rzeczowe czy stylistyczne. Taka pomoc przyczynia się do zmniejszenia liczby błędów, jakie pojawić się mogą w utworze, bo nikt z ludzi nie jest wszechwiedzącym i nieomylnym.
Osoby z pierwszej grupy uznają też dobre chęci tych, którzy ośmielają się zwrócić im uwagę na błędy, jakie już pojawiły się w ich publikacjach. Świadczy o tym list przytoczony poniżej w pełnym brzmieniu:
Wrocław, 17 maja 1993 r.
Szanowny Panie,
otrzymawszy z Centrum Badań Śląskoznawczych i Bohemistycznych Uniwersytetu Wrocławskiego Pański list z 5 maja bieżącego roku, pragnę Panu bardzo uprzejmie podziękować za łaskawe sprostowanie omyłki w komentarzu do Listów o Śląsku J.Q. Adamsa (s. 82, p. 63). Istotnie, ma Pan rację – było tak, jak Pan pisze, precyzyjnie powołując się na kompetentne źródło.
Redagując tekst Listów Adamsa nie dostrzegłem tego błędu, a choć oczywiście wolałbym, by go nie było, jestem Panu prawdziwie wdzięczny za jego wskazanie i odesłanie nas do źródła, którego, mówiąc nawiasem, nie znałem.
Mam jednak nadzieję, iż wykrycie tego błędu nie umniejszyło Panu czytelniczej przyjemności obcowania z zapisami Adamsa.
Proszę przyjąć wyrazy prawdziwego szacunku.
Podpis.
Prof. dr Jacek Kolbuszewski, Instytut Filologii Polskiej
Uniwersytetu Wrocławskiego plac Nankiera 15, 50-140 Wrocław
Drugą grupę autorów stanowią ci, którzy pod wpływem różnych okoliczności zgadzają się raz po raz na ukazanie swoich jeszcze nie wydrukowanych opracowań innym osobom. Wszelką krytykę przyjmują jednak bardzo niechętnie, a wytknięcie im oczywistych błędów uważają za złośliwość i w głębi duszy żywią mniej czy więcej ukrytą niechęć do tego, kto śmiał ich skrytykować.
Do trzeciej grupy możemy zaliczyć dość znaczną grupę piszących, którzy uważają się za nieomylnych. Utworów swoich w stanie surowym z nikim nie konsultują. Jeżeli ktoś w ich dziełach wykryje nawet bardzo rażące błędy, uporczywie bronią swoich rzekomych racji posługując się nawet kłamstwem. Swoich krytyków darzą nienawiścią i starają się ich zdyskredytować, nawet używając argumentów „ad personam” czy politycznych (np. działanie na korzyść Niemców).
Do wymienionych trzech grup autorów świetnie przystaje charakterystyka, jaka zawarta jest w wywiadzie Jacka Woźniakowskiego opublikowanym w wydanej w 1997 roku książce pt. „Rozmowy na koniec wieku”: „Prawdziwy inteligent to jest człowiek, który chociaż stawia pewne tezy czy koncepcje i potrafi ich bronić nawet zażarcie, to jednocześnie zawsze potrafi postawić nad nimi znak zapytania. Zastanowić się, czy rzeczywiście ma rację we wszystkim, czy może da się lepiej tę samą sprawę ująć. Natomiast półinteligent, a jeszcze bardziej ćwierćinteligent, jest przekonany, że on reprezentuje pogląd jedynie słuszny, że to, co powiedział, jest definitywne i niepodważalne.
On nie musi właściwie niczego zrobić, żeby się jeszcze dokształcić, podciągnąć, sprawdzić własne myślenie. To jest nieszczęście półinteligenta, zwłaszcza jeżeli się dorwie do możliwości wcielania tej postawy w życie. Ta pewność siebie w niektórych sytuacjach życiowych może być naprawdę nieszczęściem i dla niego, i dla otoczenia w pewnym momencie historii.”