Niezapomniana Bystrzyca – Fotoreportaż in memoriam Horsta Adlera ▪ Marian Twardowski

Pierwszego grudnia 2014 roku, w wieku 86 lat, zmarł wybitny znawca dziejów Świdnicy Horst Adler. Historyk z wykształcenia i kolekcjoner z zamiłowania, który zgromadził największy na świecie prywatny zbiór: monet, medali, dokumentów, książek, pocztówek i czasopism o tematyce świdnickiej – znany jako „Sammlung Adler”. Z Horstem Adlerem miałem przyjemność korespondować od grudnia 2003 roku do 7 lipca 2014 roku. Był wspaniałym człowiekiem, niezwykle pogodnym, życzliwym, a zarazem dociekliwym i rzetelnym. Zawsze chętnie odpowiadał na wszystkie pytania związane z dziejami miasta i regionu. Z czasem, gdy nasza znajomość przerodziła się w przyjaźń lubił wspominać swoje dziecięce lata spędzone w Świdnicy. Bardzo serdecznie wspominał czas Adwentu – czas radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie. Kiedy nadchodziły święta w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Stanisława i św. Wacława, po mszy świętej, razem z rodzicami oglądał piękną szopkę z figurami prawie ludzkiej wielkości. Została ona wykonana w latach 1924-1926 przez artystę rzeźbiarza Adolfa Thamma z Nysy. Dla świdnickiego kościoła zakupił ją ówczesny proboszcz, doktor teologii Georg Schmidt (1881-1941). W bożonarodzeniowych życzeniach Horst Adler zawsze wracał pamięcią do tej pełnej uroku i duchowego ciepła betlejemskiej szopki. Oprócz życzeń miał zwyczaj przytaczać dystychy z Cherubowego wędrowca Johanna Schefflera (urodzony we Wrocławiu w 1624 roku, zmarł w tym mieście w roku 1677) znanego szerzej jako Angelus Silesius, poety religijnego doby baroku, którego bardzo cenił. Johann Scheffler był luteraninem, jednak w 1653 roku przeszedł na katolicyzm przyjmując na chrzcie imię Angelus. Innym wydarzeniem zapamiętanym w dzieciństwie przez Horsta było tak zwane „Święto Bolka”. Organizowane co 25 lat dla upamiętnienia księcia Bolka I Surowego (1252/1256-1301), założyciela w 1286 roku najstarszego na Śląsku Bractwa Kurkowego. Ostatnie takie święto odbyło się w lipcu 1936 roku. Obchodzono wówczas uroczyście 650 rocznicę powstania Bractwa oraz stulecie istnienia w Świdnicy Związku Rzemiosła. Wyjątkową atrakcją dla dzieci jak i dla dorosłych był przejazd małą kolejką – „Liliputbahn”. Ciekawostką jest, że bilet na przejazd tą kolejką znajduje się w kolekcji „Sammlung Adler”. Miejscem najmilej wspominanym był rodzinny dom przy Saarstrasse (obecnie ulica Francuska 12) wraz z przydomowym ogródkiem, gdzie do dziś stoi huśtawka, którą zrobił jego ojciec. Ze szczególnym wzruszeniem i nostalgią Horst Adler wspominał rzekę Bystrzycę. W jednym z listów pisanych do mnie użył określenia „…die unvergessene Weistritz…” – „…niezapomniana Bystrzyca…”. Te słowa stały się dla mnie twórczą inspiracją, aby jeden z fotoreportaży, które cyklicznie zamieszczam na portalu Świdnica – Moje Miasto poświęcić rzece Bystrzycy. Ukazać otaczającą ją przyrodę, jej piękno oraz groźną potęgę, interesujące obiekty architektoniczne, pomniki, a także przedstawić niektóre osoby i wydarzenia bezpośrednio bądź pośrednio z nią związane.

W publikacji wydanej staraniem Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy w 2009 roku Dzieje Świdnicy w datach, przy roku 1371 została umieszczona wzmianka -”Miasto kupiło kamieniołom koło Niegoszowa.” Należy w tym miejscu zaznaczyć, że wydobywano w nim granit, z którego wzniesiono wiele znaczących budowli w mieście. Jego eksploatacja trwała do końca XIX wieku. W kalendarium dziejów Świdnicy upamiętniono jeszcze jedno interesujące wydarzenie związane z tym miejscem. W roku 1790 w Bagieńcu w pobliżu Świdnicy oraz Cierniach (obecnie część Świebodzic) przebywał Johann Wolfgang von Goethe (1749-1832). Słynny poeta zwiedził także kamieniołom w Niegoszowie koło Świdnicy. Warto wspomnieć, że Goethe był także uczonym i badaczem, którego naukową pasją były geologia i mineralogia. Z jednego ze wzgórz dawnej kopalni granitu, gdy drzewa pozbawione są liści, roztacza się malowniczy widok na wąski przesmyk, gdzie Piława wpada do Bystrzycy. Sceneria tego miejsca stanowi niezwykle ciekawy motyw do fotografowania, podobnie zresztą jak znajdująca się nieopodal tak zwana „Skała Przyjaźni” (Freundschaftsfelsen). Niegdyś wyryty był na niej napis w języku niemieckim: „Felsenfest ist die Freundschaft, die uns das Leben versüßt. Felsenfest ist die Tugend, die uns zur Ewigkeit fürt. Wanderer, freue dich des Lebens, freue dich der Unsterblichkeit.”, który w tłumaczeniu Edmunda Nawrockiego na język polski brzmi następująco: „Mocna jak skała jest przyjaźń, która nam życie osładza. Mocna jak skała jest cnota, która nas do wieczności prowadzi. Wędrowcze, ciesz się życiem, ciesz się nieśmiertelnością.” Inskrypcja nawiązywała do pewnego zdarzenia – w miejscu zlewania się dwóch rzek mieli się spotkać dwaj przyjaciele, których losy zostały naznaczone piętnem tragicznych wydarzeń wojny trzydziestoletniej (1618-1648). Informacje o „Skale Przyjaźni” otrzymałem od Horsta Adlera, a pochodzą one z publikacji Heimatkalender für den Kreis Schweidnitz 1940.

Kiedy w latach 1934-1935 przy obecnej ulicy Komunalnej powstawała nowoczesna, biologiczna oczyszczalnia ścieków jej pracownicy postawili dla żartu nietypowy pomnik – betonowy odlew mężczyzny załatwiającego swoje potrzeby fizjologiczne. I choć nie każdemu się on podoba, nie pozbyto się go nawet kiedy oczyszczalnia została zamknięta – bowiem w 1992 roku przeniesiony został niedaleko wsi Zawiszów, gdzie powstała nowa oczyszczalnia. Ta osobliwa figura zwana popularnie „Srającym Chłopkiem”, którą Horst Adler określił jako wytwór niemieckiego śląskiego humoru jest obecnie jedną z częściej odwiedzanych – nawet przez turystów zagranicznych – świdnickich atrakcji. Fakt istnienia takiego pomnika został odnotowany przez jeden z najpopularniejszych przewodników po Polsce – przewodnik Pascala oraz magazyn National Geographic Polska. W 2011 roku betonowa rzeźba została poddana gruntownej renowacji. Po usunięciu kilku warstw farb i niewielkich skruszałych cementowych plomb odkryto, że Chłopek był brodaczem (potwierdza to zachowany w archiwum Świdnickiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji jego projekt z 1 sierpnia 1935 roku – ciekawostką jest, że w tym projekcie nie ma on w ręce fajki), którego bródkę z biegiem czasu zasłonięto. Osoby przeprowadzające rekonstrukcję twarzy Chłopka w roku 2011 zadecydowały, że powinien mieć gładkie lico i zarost ponownie zasłonięto. Kilka lat później, latem 2015 roku, jeszcze raz pomalowano Chłopka, naprawiono ceglany murek na którym siedzi w skupieniu oraz wykonano nowe zadaszenie.

W 1902 roku przy obecnej ulicy Wrocławskiej zbudowano na Bystrzycy nitowany, żelazny most zwany do 1945 roku Mostem Styriusa. Jego nazwa nawiązywała do nazwiska dawnego właściciela pobliskiego młyna Friedricha Styriusa, który bardzo zasłużył się dla świdnickich ewangelików. 1 maja 1649 roku Friedrich Styrius wraz z dwoma współwyznawcami z Jawora i Jeleniej Góry udał się z petycją do Wiednia w celu uzyskania zgody u cesarza Ferdynarda III Habsburga (1608-1657) na wybudowanie ewangelickich kościołów w Głogowie, Jaworze i Świdnicy. A gdy duchownym ewangelickim zabroniono mieszkać w obrębie murów miejskich Styrius udzielił im schronienia w swoim domu. Jednym z nich był pastor Matthäus Hoffmann, który w 1653 roku został pierwszym duchownym Kościoła Pokoju w Świdnicy. Posługę duszpasterską w tej świątyni pełnił aż do śmierci, do 1667 roku. Portret z podobizną Hoffmanna wisi na ścianie w Hali Chrztów pośród innych wizerunków duchownych, którzy od ponad trzech stuleci odprawiali nabożeństwa w Kościele Pokoju. Ostatnim niemieckim właścicielem młyna był Willi Becker – zginął tragicznie 12 maja 1945 roku. Po zakończeniu drugiej wojny światowej młyn nosił nazwę „Kłos”. Na początku lat 60. podjęto decyzję o jego likwidacji, a zabudowania po nim zostały stopniowo zaadaptowane na mieszkania. Obecnie interesującą pamiątką po jednym z najstarszych młynów w Świdnicy jest godło cechu młynarzy (koło zębate, cyrkiel oraz węgielnica) umieszczone nad wejściem na plac od ulicy Wrocławskiej 80.

Autorką „Pomnika Górnoślązaków” była znana niemiecka rzeźbiarka, urodzona w Strzelcach Świdnickich Dorothea von Philipsborn (1894-1971). Powstał on w celu upamiętnienia utraconych przez państwo niemieckie po plebiscycie (odbył się 20 marca 1921 roku) i Trzecim Powstaniu Śląskim (trwało od 2/3 maja do 28 czerwca 1921 roku) części ziem Górnego Śląska. Warto wspomnieć, że w październiku 1921 roku Rada Ambasadorów, organ powołany po pierwszej wojnie światowej przez zwycięskie mocarstwa, w miarę korzystnie dla Polski podzieliła Górny Śląsk, przyłączając do niej 29 procent jego obszaru. Po polskiej stronie znalazła się w ten sposób większość zakładów przemysłowych. Niemcy nie mogli się pogodzić z tak upokarzającym dla nich podziałem. Wymownym tego przykładem był „Pomnik Górnoślązaków” przedstawiający kowala Wielanda, który w mitologii germańskiej jest symbolem zemsty. Podobny, rewizjonistyczny wydźwięk miała także wykuta na cokole inskrypcja: „Denkt an Oberschlesien” – „Pamiętajcie o Górnym Śląsku”. Uroczyste odsłonięcie pomnika miało miejsce 29 października 1922 roku na Placu Wilhelma (obecnie Plac Grunwaldzki). Po akcie odsłonięcia zostały złożone wieńce od kanclerza Rzeszy Josepha Wirtha (1879-1956) i premiera Prus Otto Brauna (1872-1955). Po drugiej wojnie światowej skuto rewizjonistyczną inskrypcję i zapomniano o antypolskim przesłaniu pomnika. Gdy Świdnica stała się siedzibą Zjednoczenia Kamieniołomów Okręgu Zachodniego Wielandem zainteresowali się uczniowie świdnickiego Gimnazjum i Liceum Kamieniarskiego, którzy widzieli w nim postać robotnika. Następnie w ramach zajęć praktycznych wykonali dla niego nowy cokół ze strzegomskiego granitu. Pod koniec lat 70. Wieland został usunięty z Placu Grunwaldzkiego i przeniesiony nad rzekę Bystrzycę niedaleko Mostu Żelaznego (do 1945 roku Most Styriusa). Natomiast na jego historycznym miejscu w maju 1980 roku postawiono Pomnik Zwycięstwa ukazujący powiększoną replikę Odznaki Grunwaldzkiej. Dziś Wieland stoi jeszcze w innym miejscu – w Parku Centralnym, gdzie stale jest oszpecany. W 1995 roku (od października do listopada) w Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy była prezentowana wystawa poświęcona twórczości Dorothei von Philipsborn, na której eksponowano rzeźby pochodzące ze zbiorów: Gerharda Schichta, Muzeum Narodowego we Wrocławiu i Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy.

W 1868 roku na Przedmieściu Kleczkowskim (między Młynówką Kleczkowską a Bystrzycą) inżynierowie Heinrich Främbs (1798-1885) i Adolf Freudenberg (1841-1921) założyli fabrykę maszyn rolniczych i odlewnię żeliwa. W wyniku inwestycji oraz wzrostu sprzedaży firma poszerzyła asortyment swoich wyrobów i urządzeń specjalizując się w produkcji: pomp, pras hydraulicznych, kotłów i maszyn parowych, konstrukcji metalowych urządzeń dla cukrowni, browarów, gorzelni, cegielni, młynów, zakładów chemicznych i tkackich. Wyroby przemysłowe sygnowane znakiem firmowym „Främbs & Freudenberg” znalazły uznanie w wielu krajach Europy, a także na kontynencie południowoamerykańskim. W 1920 roku był to największy zakład w mieście. Do dziś w Świdnicy zachowały się liczne żeliwne kratki burzowe z sygnaturą „Främbs & Freudenberg świadczące o długoletniej tradycji odlewniczej zakładu. Po zakończeniu drugiej wojny światowej, 2 sierpnia 1945 roku zarząd nad przedsiębiorstwem objęły władze polskie. Już w listopadzie tego samego roku wyprodukowano pierwszy odlew. Odlewnia to najstarszy wydział Świdnickiej Fabryki Urządzeń Przemysłowych działający w tym samym miejscu od ponad 140 lat. W 1978 roku z inicjatywy ówczesnej pierwszej sekretarz Komitetu Zakładowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Haliny Szelążek został postawiony pomnik będący wyrazem szacunku dla ludzi wykonujących ten trudny i ciężki zawód. Prawie czterometrowa żelbetowa rzeźba ukazywała odlewnika w stroju roboczym z łyżką odlewniczą na tle fragmentu koła zębatego (symbol przemysłu metalowego). Pomnik został uroczyście odsłonięty 4 grudnia 1978 roku. Pierwotnie była umieszczona przy nim pamiątkowa tablica z napisem: „W 60 ROCZNICĘ NIEPODLEGŁOŚCI POLSKI I W 70 – LECIE ZZM PRACOWNIKÓW PIONU ODLEWNICZEGO SAMORZĄD I DYREKCJA ŚWIDNICA 4.12.1978 R.” Autorką pomnika jest znana (doceniana na całym świecie), artystka rzeźbiarka Maria Bor z Wałbrzycha.

Nad brzegiem Bystrzycy przy ulicy Mikołaja Kopernika znajduje się jeszcze jedna jej rzeźba przedstawiająca renifera. Powstała w 1977 roku na zamówienie Dolnośląskich Zakładów Białoskórniczo-Rękawiczniczych „Renifer”. Jak wyjaśniła Maria Bor rzeźba była inspirowana nazwą zakładu, ale zależało jej równocześnie, aby ukazać ją w przestrzennej, symbolicznej i żartobliwej formie.

W ciągu ulicy Westerplatte nad Bystrzycą znajdował się najstarszy wzmiankowany kamienny most (wzniesiony na miejscu starszej drewnianej przeprawy) na ziemiach polskich (w obecnych granicach) z 1323 roku. W średniowieczu był zwany Mostem Ducha Świętego, ponieważ w pobliżu jego istniał kościół pod tym wezwaniem oraz szpital dla trędowatych kobiet. Warto w tym miejscu wspomnieć, że po drugiej stronie mostu nieco później (w miejscu obecnej Galerii Świdnickiej) powstał szpital dla trędowatych mężczyzn pod wezwaniem Świętego Jana. Podczas wojny trzydziestoletniej zabudowania szpitalne wraz ze świątynią zniszczył w 1632 roku wielki pożar. Na początku XVIII wieku w miejscu kościoła została wybudowana niewielka kaplica w kształcie wieży. Potwierdza to łacińska inskrypcja wykuta na zachowanym do naszych czasów piaskowcowym zworniku pochodzącym ze sklepienia kaplicy, który to zwornik obecnie można zobaczyć w krypcie świdnickiej katedry. Inskrypcja w tłumaczeniu na język polski brzmi następująco: „Kaplica wybudowana z ruin spalonego kościoła i szpitala pod wezwaniem Ducha Świętego”. Wykuty napis na zworniku zawiera chronostych z datą jej budowy. Chronostych jest to układ wyrazów łacińskich, w którym początkowe lub wyróżniające się graficznie litery składają się na liczby zapisane cyframi rzymskimi, które po zsumowaniu tworzą datę roczną. Na początku 1893 roku kaplica, ze względu na zły stan techniczny, została rozebrana i obecnie nie ma po niej śladu. Również dawna nazwa przeprawy przez Bystrzycę uległa zapomnieniu. Przez kilka stuleci z pobliskiej niewielkiej kopalni piasku (położonej na obrzeżu Świdnicy przy współczesnej ulicy Bystrzyckiej) zwożono najkrótszą drogą do miasta, wiodącą przez ten most, piasek. Stąd przyjęła się jego nowa nazwa Most Piaskowy. W 1823 roku na jego miejscu wzniesiono nowy kamienny most, który istniał do maja 1945 roku, kiedy to został zniszczony przez wycofujące się wojska niemieckie. Dziś jeszcze przy niskim poziomie wody w rzece można zobaczyć wystające po nim pozostałości. Wzniesienie (251,7 metrów nad poziomem morza), z którego zwożono dawniej piasek zwano „Piaskową Górą” (Sandberg) lub „Krowią Górą” (Kuhberg). Na wzgórzu od strony miasta można zobaczyć dobrze rozpoznawalne ziemne fortyfikacje polowe. Zostały usypane na rozkaz cesarskiego dowódcy Albrechta von Wallensteina, gdy 6 lipca 1633 roku rozpoczął oblężenie Świdnicy. Albrecht Wenzel Eusebius von Wallenstein (1583-1634) był najwybitniejszym i najsłynniejszym dowódcą wojny trzydziestoletniej. Kolejne szańce na wzgórzu usypano podczas wojny siedmioletniej (1756-1763).

W latach 1875-1876 na Łąkach Kraszowickich w Świdnicy zbudowano nowy zakład wodociągowy. Jego park maszynowy opierał się na silnikach i kotłach parowych oraz pompach wodnych wyprodukowanych w znanej świdnickiej firmie „Främbs & Freudenberg”. Po zakończeniu drugiej wojny światowej w dniu 11 czerwca 1945 roku wodociągi miejskie zostały przekazane przez obsługę niemiecką władzom polskim. Należy podkreślić, że polscy pracownicy, którzy zostali zatrudnieni w tym zakładzie jeszcze przez kilka lat korzystali z wiedzy i doświadczenia niemieckich fachowców. Jednym z nich był Mateusz Scholz, który pełnił funkcję naczelnego inżyniera w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej do 1957 roku. Mieszkał na ulicy Bokserskiej 10, na parterze. Mathias Scholz pracował w „Stadt. Gas- u. Wasserwerke Schweidnitz” od 1926 roku. Zmarł w Niemczech w mieście Singen w 1991 roku. Stare wodociągi w Świdnicy działały nieprzerwanie blisko 140 lat. Ostatni raz woda popłynęła z nich 7 sierpnia 2012 roku. Budowę nowoczesnego Zakładu Uzdatniania Wody przy ulicy Bokserskiej rozpoczęto pod koniec kwietnia 2010 roku. Włączenie do eksploatacji miało miejsce na początku sierpnia 2012 roku. Następnie po pomyślnie przeprowadzonych próbach końcowych, odbiór całkowicie zautomatyzowanej stacji uzdatniania wody nastąpił 27 września tego samego roku. Uroczyste otwarcie Zakładu Uzdatniania Wody w Świdnicy odbyło się 24 października 2012 roku.

Na przestrzeni wieków kroniki odnotowały wiele powodzi nawiedzających Świdnicę. Najstarsze wiadomości pochodzą z XV wieku, z lat: 1464, 1493, 1496. Pod datą 14 sierpnia 1464 roku została umieszczona wzmianka, że po trzech dniach nieustannych opadów wezbrane wody Bystrzycy zerwały kamienny most przy dzisiejszej ulicy Westerplatte. Natomiast w XX wieku powódź nawiedzała miasto aż jedenaście razy w następujących latach: 1903, 1910, 1922, 1926, 1928, 1938, 1939, 1964, 1977, 1979 i 1997. Największą i najgroźniejszą okazała się ta ostatnia. Poniżej trzy krótkie cytaty opisujące ten kataklizm: „Wszystko zaczęło się w wakacyjny poniedziałek, 7 lipca 1997 roku. Spokojna dotąd Bystrzyca zaczęła gwałtownie podnosić swój poziom, który przed północą wzrósł do 3 metrów. Rozpoczęto ewakuację mieszkańców z zagrożonych zalaniem ulic. Nastała ciemna noc, deszcz wciąż padał, a woda nadal wzbierała. Dopiero nad ranem można było spróbować ogarnąć ogrom i grozę tego niezwykłego zjawiska.” – Andrzej Scheer, Nieproszona woda w Świdnicy.

W 1997 roku Bystrzyca wylała 7 lipca oraz ponownie za 12 dni – 19 lipca. Pod wodą znalazły się tereny przybrzeżne, głównie ulice: Kraszowicka, część Okrężnej, Śląskiej, Wrocławskiej, Częstochowskiej, Willowej, Krakowskiej, Szarych Szeregów. Zniszczeniu uległa część oczyszczalni ścieków, uszkodzone zostały trzy mosty: na ulicy Kraszowickiej, Westerplatte i Wodnej. Wody uszkodziły również nasyp kolejowy powodując dłuższą przerwę w kursowaniu pociągów między stacjami Świdnica Miasto i Świdnica Przedmieście.” – Edmund Nawrocki, Świdnickie powodzie.

Woda rozmyła nasyp koło dwuprzęsłowego mostu kolejowego na linii do Wrocławia przez Sobótkę, unieruchamiając ją na około cztery miesiące. Stało się tak, gdyż po zniszczeniach wojennych nasyp ten utworzono niepotrzebnie w miejscu, gdzie dawniej istniało trzecie przęsło, a pod nim awaryjny przepust dla wód przewidzianych na taką właśnie okoliczność. Nie mogąc się pomieścić w tak zawężonym przesmyku woda podmyła więc nasyp także z drugiej strony. Upomniała się w ten sposób o swoje stare koryto, które przed budową linii kolejowej w 1898 roku wiodło w tym miejscu inaczej.” – Andrzej Scheer, Charakterystyka rzeki Bystrzycy na tle lipcowej powodzi w 1997 roku.

Niewiele brakowało, aby katastrofalna sytuacja powodziowa na Bystrzycy powtórzyła się w latach: 2006, 2010, 2013. Na przykład, na przełomie maja i czerwca 2010 roku obfite opady deszczu spowodowały wystąpienie wody z koryt wielu rzek i potoków w całej Polsce. Rzekami, które wezbrały najwięcej były Wisła oraz Odra. Poziom wody w Wiśle w takich miastach jak Kraków czy Toruń przekroczył stan z roku 1997. Najbardziej dotkniętym powodzią miastem był Sandomierz. Również na Odrze w wielu miejscach nastąpiły przekroczenia stanów alarmowych. We Wrocławiu zalane zostało osiedle Kozanów. Na terenie Świdnicy w krytycznym momencie wody Bystrzycy w rejonie oczyszczalni ścieków – Zawiszów 5 – niebezpiecznie podchodziły pod koronę wałów.

Przedstawione poniżej zdjęcia pochodzą z lat 1997-2015. Składam podziękowania dyrektorowi Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy panu Wiesławowi Rośkowiczowi za udostępnienie materiałów, które wykorzystałem w niniejszym fotoreportażu.

5 thoughts on “Niezapomniana Bystrzyca – Fotoreportaż in memoriam Horsta Adlera ▪ Marian Twardowski”
  1. Może nie od rzeczy byloby wspomnieć w podpisach pod zdjęciami 79, 80 i 81, iż widoczny na nich budynek z czerwonej cegły to wspomniana w tekście odlewnia – „… najstarszy wydział Świdnickiej Fabryki Urządzeń Przemysłowych działający w tym samym miejscu od ponad 140 lat. …”

  2. Piotrze ,budynek z czerwonej cegły o którym piszesz (zdj 179,180,181) to stary wydział W-3 odlewnia jest widoczna na zdjęciu 181 za budynkiem z czerwonej cegły ,no raczej jej dach. pozdrowienia dla wiernego komentatora 🙂

  3. Historię zabudowy ŚFUP, w tym wywołanej przez „Piotrka” czerwonej hali nad rzeką i całkiem innego obiektu – ulokowanej przy ulicy odlewni, można prześledzić na panoramicznych widokach zakładu z lat 1868, 1911 i ok.1929 dostępnych na http://www.mojemiasto.swidnica.pl/?p=1655 (zdjęcia ul. Kliczkowska ŚFUP)
    Ta czerwona hala została zbudowana w okresie od 1911 do 1929 r i aż do 1961r służyła jako główna hala montażowa aparatury ciężkiej (W4). Pod koniec wojny prawdopodobnie w niej mieściła się przeniesiona z Berlina baza oblatywanych na sąsiednim lotnisku helikopterów.
    Od 1961r przez sporo lat mieścił sie tu wspomniany przez „ra-ski” wydział montażu wirówek (W3), a gdy i on przeniósł się do nowych hal po drugiej stronie ulicy – tę halę użytkowała narzędziownia.

  4. A może zmienić nazwę ulicy z „Francuska” na „Horsta Adlera”? I jakaś tablicę pamiatkową tam umieścić?
    Tym bardziej, że owa „Francuska” nie ma raczej żadnego historycznego uzasadnienia…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top