Pewnego razu wieczorem matka z dzieckiem wracała od znajomych z jednego końca Świdnicy na drugi. Ponieważ było już dość późno, postanowiła sobie skrócić drogę i przejść wąską dróżką wśród dziko zarośniętych krzaków. Kobieta szła pewnym krokiem, co jakiś czas odzywając się do dziecka.
W pewnym momencie ktoś wyskoczył zza krzaków krzycząc:
– Dawaj pieniądze, bo inaczej stanie się krzywda twojemu dziecku.
Był to wysoki mężczyzna z czarną brodą. W ręku trzymał nóż, który przystawiał do szyi dziecka.
– Kim jesteś? Czego od nas chcesz? – krzyczała zdenerwowana matka, widząc, że brodacz nie żartuje.
– Nie twoja sprawa kim jestem. Dawaj kasę, bo nie chce mi się z tobą żartować – odpowiedział bandyta.
– Ja nie mam pieniędzy. Mam tylko zegarek i kolczyki. Bierz i zostaw nas w spokoju – mówiła roztrzęsiona kobiecina. Dziecko natomiast widząc obcego krzyczącego człowieka zaczęło głośno płakać.
Na szczęście płacz dziecka usłyszeli przechodzący niedaleko od całego zajścia dwaj młodzieńcy: Józek i Jasiek. Zorientowali się, że dzieje się coś niedobrego i już po chwili byli w pobliżu brodacza. Umówili się po cichu, że zajdą bandytę z dwóch stron. Jak się umówili, tak też uczynili. Brodaty bandyta zdziwił się bardzo, gdy ujrzał przed sobą Józka. Wcale się go jednak nie wystraszył. Podszedł do niego i zamachnął w jego stronę nożem, gdy z tyłu podszedł do niego Jasiek i podstawił mu nogę. Bandyta nie spodziewając się takiego obrotu sprawy, przewrócił się i upadł jak długi na ziemię. Wówczas Józek i Jasiek przytrzymali go, związali mu ręce paskiem od spodni.
Kobieta z dzieckiem obserwując całe zajście zza krzaków, bała się z nich wyjść. Dopiero, gdy napastnik był związany, wyszła i bardzo dziękowała młodzieńcom za uratowanie życia swojego i dziecka:
– Dziękuję wam serdecznie. Gdyby nie wy, to nie wiem, co by z nami było. Pójdę do prezydenta Świdnicy, aby was wynagrodził.
Józek i Jasiek zaprowadzili bandytę na posterunek policji. Okazało się, że to był uciekinier z więzienia, szukany listem gończym w całej Polsce.
Na drugi dzień kobieta poszła do Urzędu Miasta i opowiedziała o całym zajściu prezydentowi. Ten już wiedział o wszystkim, ponieważ komendant policji wystąpił o nagrodę dla bohaterskich młodzieńców.
Prezydent wezwał Józka i Jaśka do swojego gabinetu i powiedział:
– Cieszę się, że Świdnica ma takich młodych, odważnych mieszkańców. Nie tylko złapaliście groźnego przestępcę, ale również uratowaliście życie matki i dziecka. Za to wam bardzo dziękuję. Chciałbym was nagrodzić, ale nie wiem, jak. Powiedzcie, co pragnęlibyście najbardziej?
– Najbardziej to chcielibyśmy, aby w Świdnicy, w miejscu napadu bandyty na kobietę powstał park dla młodzieży – odpowiedzieli prawie równocześnie młodzi ludzie.
– Niestety, ale młodzież nie ma swojego miejsca na wspólne spotkania, spacery i rozmowy.
Prezydent myślał dłuższą chwilę i powiedział:
– Dobrze, zajmę się tym. Powstanie park dla młodzieży. Pośrodku parku zbudujemy altankę, z której można będzie oglądać z góry piękny widok. Dookoła altanki posadzimy piękne krzewy i drzewa, a przy drodze poustawiamy ławeczki, aby młodzi ludzie mogli sobie odpocząć i spędzić miło czas na rozmowie. Czy podoba wam się taka wizja parku?
– Oczywiście. Bardzo dziękujemy.
Od tej pory w Świdnicy istnieje park nazywany Parkiem Młodzieżowym z piękną altanką pośrodku.