Jeszcze w końcu XVIII w. przy wejściu do dzisiejszej świdnickiej katedry widoczna była wykuta w kamieniu łopata. Była ona zabarwiona na kolor czerwony, rzekomo krwią. Napisał o tym nauczyciel świdnickiego liceum J.W.A. Kosmann w wydanej u schyłku XVIII wieku historii miasta Świdnicy.
Według przytoczonej w książce Kosmanna legendy budowniczy wieży kościoła miał bardzo uzdolnionego ucznia, który obok wznoszonej wieży budował drugą, znacznie piękniejszą. Gdy była już ona wzniesiona w połowie, wówczas zawistny mistrz zepchnął ucznia z rusztowania, tak że poniósł on śmierć na miejscu. Za karę odcięto mistrzowi głowę łopatą i wówczas krew trysnęła na ścianę kościoła. Wykuta w tym miejscu łopata miała przypominać o tragedii, do której doszło przed wiekami. Podobno „krwi” nie był w stanie zmyć deszcz jeszcze do końca XVIII w.