Jeszcze po drugiej wojnie światowej zacietrzewieni fanatycy baczyli, aby tylko duchownych katolickich nazywać księżmi. Duchownych protestanckich należało nazywać pastorami, greckokatolickich i prawosławnych – tylko popami.
Z czasem przyjęło się nazywanie wszystkich duchownych chrześcijańskich księżmi. Tak nazywa ich nawet papież i biskupi polscy z prymasem na czele. Różne pisma katolickie, jak „Tygodnik Powszechny” czy „Gość Niedzielny”, często piszą też o księżach ewangelickoaugsburskich, luterańskoreformowanych, greckokatolickich i tym podobnych.
W „Nowej encyklopedii powszechnej” Państwowego Wydawnictwa Naukowego w tomie 3 z 1995 roku czytamy:”KSIĄDZ, tytuł kapłana, duchownego katolickiego… obecnie księdzem nazywa się też często duchownych protestanckich i prawosławnych oprócz nazwy pastor i coraz rzadziej stosowanego określenia pop.”
Normalnych ludzi w Polsce to już nie razi, jeżeli nie są oszołomami chcącymi na famie „obrońców prawdziwej polskości i prawdziwego katolicyzmu” znaleźć się wśród „przedstawicieli narodu”, aby czerpać z tej racji korzyści materialne dla siebie.
Dziwi więc wystąpienie autora tekstów w tygodniku „Wiadomości Świdnickie” w numerach z 4-10.06.2002 roku i 18-24.06.2002 roku podpisane nazwiskiem redaktora Andrzeja Dobkiewicza. W tekstach tych protestuje się przeciwko nazwaniu księdzem na łamach 29 tomu „Rocznika Świdnickiego” księdza Waldemara Pytla z Kościoła Pokoju w Świdnicy. Ma mu się za złe, że podpisał się nad artykułem, którego jest współautorem jako „ks.” (ksiądz). Autor tekstów, usiłujący pochwalić się znajomością teologii ewangelickiej, zwłaszcza problematyki „sukcesji apostolskiej”, z gorliwością konwertyty uważa, że umieszczenie skrótu „ks.” przed nazwiskiem księdza proboszcza Pytla to „błąd, a przynajmniej nietakt.” Tym samym wystawia księdzu Pytlowi świadectwo niewiedzy, należne raczej sobie.
Ponadto autor tekstu napisanego stylem Artura J….a, ale podpisanego nazwiskiem Andrzeja Dobkiewicza, za wzór poleca formę „Rocznika Dzierżoniowskiego”. W jednym z jego tomów ukazał się artykuł magistra Sobiesława Nowotnego, w roku 2002 „Doktoranta Uniwersytetu Wrocławskiego”. Tenże nazywa tam księdza Pytla „pastorem Waldemarem Pytlem”.
Jak czytamy w wyżej wymienionych „Wiadomościach Świdnickich”, rzekomo rocznik sąsiedniego powiatu „tętni życiem”, a „Rocznik Świdnicki” „jest… jakby to powiedzieć… martwy”.
Być może, wraz ze zmianą pokoleń doczekamy czasów, kiedy to redakcja „Rocznika Świdnickiego” przejdzie w ręce ludzi młodych, od wielu lat sposobiących się do profesji pracowników naukowych z tytułem doktorskim. Oby tylko wtedy „Roczniki Świdnickie” nie stały się rocznikami nie tylko żywymi, lecz ponadto durnymi.