Katastrofy lotnicze w powojennej Świdnicy ▪ pilot Dariusz Pasternak i mechanik lotniczy Mateusz Nawrocki

Niektórzy starsi świdniczanie pamiętają, że na ul. Jagiellońskiej rozbił się samolot sportowy, ale mało kto wie, że inny samolot uległ katastrofie na lotnisku świdnickim.

10 maja 1956 r. około godziny 10.50 z Gliwic do Jeżowa Sudeckiego leciał samolot holujący szybowiec. Samolot był przedwojennej konstrukcji niemieckiej, dwumiejscowy i drewniany, wykonany w 1934 r. Miał numer fabryczny 788 i był typu Heinkel Kadet albo Buecker Bue 131 Jungmann. W doczepionym dwumiejscowym szybowcu siedziała dziewczyna pilotka i mechanik lotniczy. Samolot pilotował Władysław Oleksiewicz mający rodzinę w Świdnicy zamieszkałą przy ul. Komunardów.

Aby zaimponować rodzinie, Oleksiewicz wykonał na małej wysokości kilka oblotów nad miastem. Nie przewidział, że zaczepi liną holowniczą o metalowy płotek przy dachu kamienicy nr 24 przy ul. Jagiellońskiej. Spowodowało to runięcie samolotu na ziemię koło kamienic nr 24-26. Brawurowy pilot został ciężko ranny i zmarł o godzinie 11.30 w drodze do szpitala. Zginął w 22. rocznicę swoich urodzin. Był żonaty z Haliną z domu Konopacką. Mieszkał w Lisich Kątach koło Grudziądza, gdzie jest lotnisko. Urodził się w Piotrkowie Trybunalskim.

Pilotka szybowca nie straciła przytomności umysłu. W porę odczepiła się od liny holowniczej i doleciała lotem ślizgowym na zajęte wtedy przez Armię Radziecką poniemieckie lotnisko pod Pszennem. Tutaj podobno oboje pasażerów szybowca Sowieci aresztowali, ale przekonawszy się, że nie są szpionami, po pewnym czasie uwolnili.

Również brawura była powodem wypadku lotniczego na podświdnickim lotnisku. 19 sierpnia 1960 r. na lotnisko to przyleciał z Wrocławia pilot Walenty Kucharczyk samolotem przeznaczonym do opylania pól. Około godziny 19.00 zabrał na pokład sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR Zygmunta Małeckiego zamieszkałego w Świdnicy przy ul. Okrężnej 25 m. 12. Wystartował w kierunku zachodnim, wykonał pierwszy zakręt, a potem drugi w kierunku ul. Okrężnej, gdzie mieszkał jego pasażer. Lecąc nisko, zahaczył skrzydłem samolotu o drzewa rosnące na terenie tzw. „Transbudu”. Samolot runął na ziemię, ale obaj znajdujący się w nim ludzie – pilot i pasażer wyszli z katastrofy z małymi obrażeniami. Straty poniosło tylko państwo, które pozbyło się rozbitego samolotu CSS-13 (licencyjna, polska wersja Polikarpowa Po-2) seria Ul nr SP-AHL, zwanego popularnie „Kukuruźnikiem”.

Sprawie nie nadano rozgłosu, bo uczestniczył w niej funkcjonariusz Partii.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top