Niektórzy noszą w sobie przekonanie, że poezja powinna boleć, bo z bólu rodzi się jej prawdziwe oblicze. Wprawny czytelnik z łatwością zorientuje się, czy ma do czynienia z poezją, czy też z wytworem poezjopodobnym napisanym przez sprawnego rzemieślnika. Ktoś kiedyś powiedział, że jest bardzo dużo osób piszących wiersze, ale poetów niewielu. I jakaś prawda w tym stwierdzeniu jest. W trakcie lektury czytelnik dość szybko potrafi nawiązać nić porozumienia z autorem i w sposób empatyczny odbierać treść wierszy. Siła empatii daje pełną możliwość postawienia odbiorcy na miejscu autora, by mógł w pełni odczuć balast bolesnych przeżyć, z którym poeta się zmaga. Życie naznaczone bólem podobno uszlachetnia. Jeżeli tak jest w istocie, to czy wiersze wypełnione bólem są bardziej wartościowe i szlachetne od tych radosnych i sielankowych? Na to pytanie można poszukać odpowiedzi w wierszach zamieszczonych w Próbach generalnych Barbary Elmanowskiej.
Taki tytuł nosi wydany w kwietniu 2014 drugi zbiór wierszy świdnickiej poetki. W debiutanckim tomiku Tę drogerię mam po drodze (Wrocław 2009) dało się zauważyć, że sprawdzanie możliwości lingwistycznych poezji jest głównym przedmiotem jej zainteresowań. Tematyka wierszy schodziła niejako na drugi plan. W Próbach generalnych treść wysuwa się na plan pierwszy, zaś gry słowne są o tyle istotne, że utrzymują w utworach emocjonalne napięcie.
We wstępie drugiego tomiku Raisa Castorph przybliża czytelnikom osobę autorki. Wedle niej Barbara Elmanowska jest pełna sprzeczności, rozdarta między światem stworzonym z pragnień a bezpardonową rzeczywistością. To prawdziwie artystyczna, wrażliwa dusza. Człowiek wrażliwy nie odbiera świata wyłącznie w czerni lub w bieli, nie interpretuje go w sposób jednoznaczny. Dla świdnickiej poetki ważne jest spektrum szarości. Tam dzieje się najwięcej, w tej właśnie płaszczyźnie sprawdza ona ludzką kondycję i wytrzymałość na rozmaite doświadczenia. Najważniejszym doznaniem jest dla autorki Prób generalnych istnienie, ale nie dla samej siebie, lecz dla drugiego, obok drugiego, z drugim człowiekiem. Relacja „ja” – „drugi” jest osią, wokół której obracają się jej poetyckie rozważania. Przy czym „drugi” nie jest dla niej człowiekiem w pojęciu filozoficznym, ogólnym, ale konkretną osobą, a nawet kilkoma osobami, które partnerują autorce w realnym życiu.
Próby generalne to zatem poetycki pamiętnik Barbary Elmanowskiej i w takim kontekście należy rozpatrywać zamieszczone w nim wiersze. Nie jest to świat wykreowany, ale skonfrontowany z rzeczywistością, gdzie oczekiwania często nie zostają zaspokojone, a jeżeli tak się dzieje, satysfakcja nie jest pełna i pozostawia niedosyt. Erotyka, ważna dla autorki, przeplata się z codziennymi zajęciami, bez których trudno się obyć. W wierszu podział obowiązków poetka pokazuje, że przygotowanie obiadu może być miłą zabawą erotyczną z partnerem. Konieczne jest w tym przypadku posłużenie się grą słów i szczególną formą ich zapisu. Nie jest niczym nowym, że brak interpunkcji i wielkich liter pozwala czytelnikowi na większą swobodę w interpretacji tekstu:
co ty sobie myślisz
i naczynia zmywam
regularnie
twoimi palcami
pomiędzy moimi
mokrymi
udami
Erotyki jest w wierszach Elmanowskiej wiele, choć nie zawsze mówi się o niej wprost. O różnych formach ars amandi nie mówi bezpośrednio, ale też nie próbuje w wyszukany sposób kamuflować przekazu. Znakomitym tego przykładem jest dwuwersowy tekst chrapanie, a sposób jego zapisu z pewnością nie jest kwestią przypadku: „on chrapie nawet na mojej małej / poduszce ortopedycznej”. Erotyka jest jednym z wielu elementów ludzkiego istnienia. Mówienie o seksie w sposób bezpośredni nie wymaga dziś szczególnej odwagi, bo jest go tak dużo, że jego prawdziwa wartość mocno się zdewaluowała. Związki jednopłciowe jeszcze mogą wzbudzać emocje, ale i one powoli stają się czymś zwyczajnym. Elmanowska ładnie pokazuje w swoich wierszach, że erotyka nie musi być pornografią. Aby uzyskać odpowiedni wyobraźniowy efekt, wystarczy w zamierzonym kontekście użyć słów: „pościel”, „sypialnia”, „noc”, „rozstanie”, „nagość”.
Próby generalne opowiadają nie tylko o mocowaniu się z erotyką, ale także o poszukiwaniu własnej tożsamości. Każdy szuka miejsca w świecie, w którym przyszło mu żyć. Elmanowska odbiera rzeczywistość w sposób szczególny. Najmniejsze drgnienie powietrza powoduje spotęgowane doznania, każdy dotyk jest odczuwany jak uderzenie. I trzeba przyznać, że nie jest to sytuacja komfortowa, bo nadwrażliwość boli, czasem wręcz fizycznie. Poetka z uwagą przygląda się niektórym elementom swego bycia i życiowego doświadczenia, bo zebranie wszystkich jest po prostu niewykonalne. Wybrane sfery życia nie są przypadkowe, a na tyle znaczące, że warto im poświęcić maksimum poetyckiej uwagi. Tymi motywami są stany znane każdemu człowiekowi poważnie zaangażowanemu w życie, przede wszystkim samotność.
O samotności napisano już wiele tekstów, ale trzeba pamiętać, że każda samotność jest inna, każdy doświadcza jej inaczej, z innej perspektywy patrzy na jej przebieg i wyciąga różne wnioski z tego przykrego doświadczenia. Pisanie o samotności może wydawać się powielaniem tematu, ale haecceitas nakazuje osobne spojrzenie na to zagadnienie. Samotność Elmanowskiej nie jest jednoznacznie określona, bo jest to stan, na który autorka dopiero szuka własnej definicji. Dzieli się z czytelnikiem swoimi doznaniami i proponuje im porównanie doświadczeń. Stan samotności manifestuje się w wierszach, choć słowo „samotny” pojawia się w tomiku zaledwie raz oraz jeden raz w określeniu „osamotniony”.
Innym ważnym tematem, któremu poetka poświęca uwagę, jest miłość. Nie jest ona dla niej stanem, ale procesem, który ma swoje wahania, jest czymś płynnym, a tym samym trudnym do uchwycenia. Miłość Elmanowskiej przybiera niekiedy formę uniesienia, by za chwilę stać się jego przeciwieństwem. Najwyraźniej manifestuje się w jej wierszach miłość jakby niekompletna, wybrakowana, wręcz sfałszowana. Niedosyt tego uczucia prześladuje autorkę i każe szukać jego przyczyn. Ale nie jest to zadanie łatwe, bo miłość rządzi się własnymi zasadami i prawa logiki są w jej analizie mało przydatne. Miłość – jak wiadomo – ma swoje centrum dowodzenia w sercu i kiedy ono przejmuje kontrolę nad zachowaniem człowieka, wówczas rozsądek zostaje zdominowany przez jego dyktat. Symbioza dwóch ośrodków władających życiem człowieka jest zwykle wykluczona.
Osobie owładniętej siłą miłości, zarówno odwzajemnionej, jak i nieodwzajemnionej, zmienia się perspektywa patrzenia na rzeczywistość i trzeba czasu, żeby przywrócić rzeczom właściwy obraz i w racjonalny sposób ocenić swoje położenie. Dopiero później przychodzą chwile refleksji, zaczyna się analiza i konfrontacja minionych faktów z sytuacją obecną. Wówczas na dokonanie jakiejkolwiek korekty jest już za późno, więc pozostaje jedynie wyciąganie wniosków na przyszłość. Ale Elmanowska nie szuka recepty na uniknięcie miłosnych niedosytów. Zauważa, że stało się to, czego tak bardzo nie lubi, ale nie drąży problemu i go nie analizuje. Prowokuje czytelnika, by postawił się w jej sytuacji i podjął próbę znalezienia powodów niespełnionej miłości. W wierszu bez tytułu mówi o tym wprost:
zostało mi z tej miłości
kilka słabych wierszy
co nie dawały mi spokoju nawet w nocy
wiem
że były zamiast
A w innym wierszu, również niemającym tytułu, zauważa niedorzeczność sytuacji, w której się niegdyś znalazła:
widziałam jak absurdalne stają się słowa
gdy się kocha
choć nie ma już miłości
Przykre to doświadczenia i należy współczuć autorce, choć na pewno nie jest jedyną osobą z podobnym bagażem przeżyć. Nawet sen nie potrafi przynieść ukojenia, tylko czuwa nad tym, by emocjonalne rany nigdy się nie zasklepiły. Czarno-białe klisze czekają na wywołanie, ale podmiot wierszy nie jest przekonany, czy takie działanie jest potrzebne, czy nie skomplikuje tego, co stało się faktem. Zdjęcia potrafią odświeżyć pamięć i przywołać nie tylko te dobre i przyjemne historie, ale także demony, o których chciałoby się zapomnieć.
Warto na zakończenie wspomnieć o wierszu w lustrze z poetką absurdalną, w którym Elmanowska proponuje czytelnikowi szczególną zabawę. Utwór jest bowiem napisany pismem lustrzanym. Ten zabieg można traktować jako ciekawostkę i grę z czytelnikami, pamiętając jednak, że autorka eksperymentuje na żywej tkance poetyckiej. Zastosowane w wierszu neologizmy odwołują się do pomysłów dadaistów, zatem są także powtórką z historii literatury.
Próby generalne to zbiór wierszy, który z całą pewnością zasługuje na uwagę, a autorce należy się bacznie przyglądać, bo ma wielki potencjał talentu i wrażliwości. Wypada mieć nadzieję, że następny tomik Elmanowskiej będzie jeszcze lepszy i ciekawszy, że jej poezja będzie zdolna penetrować najgłębsze pokłady ludzkiego jestestwa.
Pierwodruk: „Fraza” 2014 nr 3.