W dniu 27 maja 1568 r. Franciszek Freund, syn burmistrza Świdnicy, udał się z młodym szlachcicem Hansem von Rasselwitz na biesiadę. Odbywała się ona w domu patrycjusza Hansa Fuchsa na rynku. Z nieznanej przyczyny doszło tam do sprzeczki, a gdy wino rozgrzało obecnych, rozpoczęła się bójka. Zginął w niej rycerz Henryk von Reichenbach, zwany Bieler, dodatkowo wielu szlachciców zostało ciężko rannych. W czasie bójki dowódca straży miejskiej Onufry Goldmann przyszedł z pomocą synowi burmistrza.
Wieść o tym wydarzeniu dotarła do cesarza oraz starosty księstwa świdnicko-jaworskiego. Zadecydowano o rozpatrzeniu okoliczności zajścia i jako sędziego wyznaczono biskupa wrocławskiego. Za zabójcę rycerza, pomimo sprzeciwu burmistrza, uznano Onufrego Goldmanna. Dowódca straży miejskiej został stracony, zaś mieszczan biorących udział w bójce uwięziono. Według niepewnych informacji zabójcą rycerza był jednak Franciszek Freund, natomiast Goldmann przyjął na siebie winę, aby ochronić syna burmistrza, gdyż kochała się w nim jego córka.
Mniej więcej po roku po tym tragicznym wydarzeniu przybył do miasta, wraz z kilkoma przyjaciółmi, rycerz Kasper von Sparenberg, zwany Taussdorf. Pochodził on z zamieszkałej w Czechach, lecz wywodzącej się z księstwa świdnickiego, rodziny szlacheckiej. W barwach cesarza rycerz ów walczył we Włoszech i za dzielną służbę otrzymał złote ostrogi. W okolice Świdnicy przybył, aby odszukać rycerza Melzera – swojego najlepszego przyjaciela i towarzysza broni. Rycerz ten mieszkał w Witoszowie, jednak na krótko przed przyjazdem Taussdorfa zmarł. Żoną Melzera była piękna Althea (z domu Schindler). O rękę wdowy starało się wiele osób, a wśród nich także Krzysztof Freund, młodszy syn burmistrza Świdnicy. Jednak serce jej pozyskał rycerz von Taussdorf.
W niedzielę 27 lipca 1572 r. w winiarni przy obecnej ulicy Grodzkiej w Świdnicy spotkali się na uczcie młodzi szlachcice oraz synowie patrycjuszy, w tym także Franciszek i Krzysztof Freund oraz rycerz Taussdorf. Obecne były również panie, w tym też Althea Melzer. Gdy biesiada dobiegła końca Franciszek Freund zaproponował rycerzowi von Taussdorf grę w kręgle. Gra miała się odbyć przed bramą Piotrową. Po drodze Freund doszedł do wniosku, że oto nadarzyła się sposobność zemsty za uwięzienie związane ze sprawą rycerza von Reichenbacha. Nie bacząc na to, że gdy doszło do zabójstwa tego rycerza Taussdorfa nie było w Świdnicy (walczył on wówczas pod sztandarami cesarza), Franciszek Freund powiedział w gniewie, że żaden uczciwy człowiek nie powinien z nim pić z jednej konwi. Na to Taussdorf odpowiedział wzburzony – Pan musi być nieuczciwym człowiekiem, skoro ze mną jadł i pił. W wielkiej wściekłości Freund wyciągnął rapier z pochwy. Natrafił jednak na lepszego szermierza i wkrótce legł na ziemi z przebitą piersią. Taussdorf oddalił się z miejsca pojedynku i udał do swojej narzeczonej Althei, której opowiedział o nieszczęśliwym zdarzeniu.
Obawiając się zemsty postanowił zbiec do Czech. Ponieważ jego rumak na krótko przedtem padł, musiał uciekać na lichym koniu narzeczonej. Wkrótce do burmistrza dotarła wiadomość o śmierci syna. Na jego rozkaz pięciu uzbrojonych ludzi puściło się w pogoń za Taussdorfem. W pobliżu Szczawna, na terenie który już nie podlegał jurysdykcji Świdnicy, dopędzono zbiega i z pomocą nadbiegających chłopów pojmano go, a następnie przewieziono do Świdnicy. Rycerza uwięziono w ratuszu, w izbie zwanej Hildebrand.
Jeszcze tego samego dnia zwołano ławników celem odbycia sądu. Zwłoki Franciszka Freunda umieszczono w trumnie, naprzeciwko nich musiał stanąć Taussdorf. Obrońcą rycerza wyznaczono osobę będącą krewnym zabitego. Oskarżony usilnie prosił, aby nie spieszono się z rozstrzygnięciem sprawy. Zapadł jednak wyrok śmierci i tego samego dnia miano go wykonać na rynku. Skazańcowi nie zezwolono na widzenie się z ukochaną.
Przed piwnicą ratuszową, wokół kamiennego słupa, stanął krąg żołnierzy. Tu czekał cierpliwie, przy stosie piasku, kat na swoją ofiarę. Potężny, długi miecz ukrył pod czerwonym płaszczem. Na miejscu kaźni zgromadziła się wielka rzesza ludzi. Dodatkowo wiele osób spoglądało z okien i dachów domów. Zapanowała nieprzyjemna cisza, przerywana niekiedy szlochem.
Gdy zabrzmiały dzwony kościoła parafialnego, nadszedł orszak z dumnie idącym, w wyprostowanej postawie, przystrojonym wieńcem z goździków rycerzem Taussdorfem. Był on ubrany w czerwoną, obcisłą aksamitną szatę. Rycerzowi zdjęto kajdany. Jego twarz nie zdradzała żadnego śladu niepokoju. Gdy wszedł do kręgu żołnierzy, powiedział donośnym głosem do tłumu: Umrę niewinny. Jednak, któż może się pochwalić, że jest wolny od wad ? Dlatego proszę was i Boga o wybaczenie moich znanych i nieznanych grzechów. Mam nadzieję, że w swoim miłosierdziu Bóg mi wybaczy i proszę dla siebie o dobrą śmierć. W odpowiedzi zabrzmiał ogólny lament. Pośród niego Taussdorf usłyszał głos ukochanej i zapragnął ją jeszcze raz zobaczyć. Tłum głośnym szemraniem poparł jego prośbę. Jednak nie zgodzono się na to i nie wstrzymano egzekucji. Do skazańca podszedł wójt miejski i powiedział: Już czas. Taussdorf zdjął kaftan i rzucił go w tłum. Potem ściągnął wieniec z goździków oraz rozpiął kołnierz i zdjął go. W końcu klęknął nad stosem piasku i powiedział: Tobie Boże powierzam moje zbawienie! Amen! Nagle błysnął miecz kata i głowa rycerza potoczyła się po piasku. Jego ciało zostało włożone do trumny i w asyście duchownych oraz uczniów przetransportowane do grobowca rodzinnego Freundów w kościele parafialnym.
Świdnica została surowo ukarana za bezprawne osądzenie rycerza. W 1575 r. cesarz Maksymiliana II odebrał jej tzw. wyższe prawa sądownicze oraz prawo wolnego wyboru rady miejskiej. Do Jawora przeniesiono sąd ziemski i sześciu mężów oraz kancelarię obu księstw. Dopiero po pięciu latach cesarz Rudolf II zgodził się na przywrócenie miastu odebranych przywilejów.