Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Miłosne igraszki Fortuna kołem się toczy ▪ Lucjan Momot

Nikuś poznał Annę Violettę na przypadkowym pikniku w Zagórzu Śląskim, w letni czas. Znudziła go rozpalona słońcem Świdnica i postanowił odetchnąć świeżym powietrzem. Łażąc po górach przypadkowo trafił na znajomego, który z rodziną biwakował nad wodą. Przy ognisku, piekąc kiełbaski, zobaczył ją – blondyneczkę podobną do Violetty Villas, kuzyneczkę znajomego, który zaprosił go, żeby przysiadł się do nich. Od razu wpadła mu w oko. Po godzinie byli już na „ty”. Podobał się jej dowcipny dryblas o kędzierzawej czuprynie i piwnych oczach. Pod koniec pikniku czuli się jak starzy znajomi i… nie powiedziała „nie”, gdy jej zaproponował spędzenie reszty wieczoru w jego świdnickiej kawalerce. Odtąd spotykali się niemal każdego dnia prawie rok czasu. Gdy zaszła w ciążę, ożenił się z nią, gdy urodziła mu syna – szalał z radości! Nikuś pracował w prywatnej firmie. Zarabiał nieźle, bo wkrótce po ślubie stać go było na wykupienie własnego M-3 w bloku.

Niestety, po jakimś czasie okazało się, że życie rodzinne, do tego z małym dzieckiem, które płacze po nocach i siusia w pieluszki, to nie dla wesołego Nika. Dla nabrania „fantazji w małżeństwie” zaczął sobie pozwalać, od czasu do czasu, na „skoki w bok”. Dopóki robił to w miarę dyskretnie, Anna Violetta przymykała oczy. Sytuacja zmieniła się, gdy do sąsiedniego mieszkania sprowadziła się „ciekawa osóbka”. Nikuś zaczął ją podejrzanie często odwiedzać: a to naprawić zamek w drzwiach, a to by posłuchać ciekawego zespołu muzycznego, nastawić zegarek itp.

Pewnego razu naprawa zepsutego gniazdka zajęła mu całą noc! Anna Violetta przestała się denerwować, spakowała jego rzeczy do walizki i postawiła ją pod drzwiami „ciekawej osóbki”, Nikuś ucieszył się z takiego „bezbolesnego” obrotu sprawy. Frania jego nowa przyjaciółka, przyjęła go z otwartymi ramionami. Była po rozwodzie po „przejściach z mężem dewiantem seksualnym”, brak stałego mężczyzny zaczął jej poważnie doskwierać.

Z żoną Nikuś spotykał się codziennie na klatce schodowej, ale nie mówili sobie nawet zdawkowego „dzień dobry”. On nie przejmował się tym, bo Frania wkrótce zaszła w ciążę i urodziła mu syna. Został ojcem po raz drugi – też szalał z radości!

W tym czasie w firmie Nika zaszły poważne zmiany: boss rozpoczął regularne kontakty handlowe z Czechami i Niemcami. Zmieniło to życie Nikusia – ciągle był w rozjazdach, ciągle poza domem, zbyt często poza domem. Któregoś dnia z radością wracał do Frani i synka, bo udało mu się wcześniej urwać z pracy, liczył na sielankę, jakież było jego osłupienie, gdy zastał sąsiada z parteru… naprawiającego światło w jego domu!… Wpadł w furię: sąsiadem „otworzył drzwi” na korytarz, że zabrało go pogotowie ratunkowe, Frani popodbijał oczy, że wyglądała jak straszydło! W domu nastały ciche dni, pełne pochlipywań i zaciśniętych ust przyjaciółki. Nikuś wolny czas spędzał bawiąc się z synkiem. Z ulgą przyjął propozycję szefa: „Pojedzie pan na dwa dni do Niemiec!” Gdy wrócił, przed progiem mieszkania zastał tę samą walizkę, którą wcześniej spakowała mu żona. Wtedy dopiero zrozumiał, że znalazł się w ogromnie głupiej sytuacji: z jednej i z drugiej strony klatki schodowej drzwi dla niego były zamknięte!… Mimo to, wielce skruszony i przygnębiony, postanowił zapukać do mieszkania Anny Violetty – swojej ślubnej, prawowitej połowicy, w skrytości ducha licząc, iż może pozwoli mu przenocować ten jeden raz. Zdębiał i na chwilę zabrakło mu tchu w piersiach, gdy w drzwiach stanął lekkoatleta o byczym karku i spojrzeniu bazyliszka! Czym prędzej wycofał się na korytarz. Noc spędził łażąc po mieście i krótko śpiąc w piwnicy domu, w którym był zameldowany. Następnie dwa dni z rozpaczy pił na umór z przygodnymi kolesiami. Gdy rankiem trzeciego dnia skacowany stanął przed szefem firmy, w której pracował, usłyszał od niego, że jest zwolniony.

Tak to wesoły Nikuś znalazł się na bruku… karmiony i pojony z łaski przez takich jak on, którzy znaleźli się poza burtą. Żył wspomnieniami pięknych dni!… Aby zatrzeć te coraz bardziej gorzkie wspomnienia i rozpocząć nowe życie, za radą jednego z trunkowych kolesiów z rynsztoku, resztkami skacowanej woli podjął decyzję opuszczenia Świdnicy na zawsze. Osiadł w jednym z portowych miast Polski. Pracuje. Czasami sobie popije, wtedy opowiada o czasach, gdy miał jednocześnie dwie kobiety i furę szmalu, by stawiać wódkę przeróżnym życiowym niezdarom.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *