Złote gody świdnickiej Biblioteki Pedagogicznej ▪ Lidia Zwolińska

Tekst powstał w kwietniu 2002 r.

Niewiele ponad trzy lata temu, w marcu roku 1999, my – pożyteczni sojusznicy działań naukowo-oświatowych i kulturalnych w naszym mieście – zebraliśmy się w Koło Przyjaciół Biblioteki, wspierając placówkę w jej pracy na rzecz świdnickiego środowiska czytelniczego.

Tym bardziej czujemy się usatysfakcjonowani uczestnictwem w niezwyczajnej uroczystości z okazji jej 50-lecia. To zasługa pracowników instytucji kierowanej przez obecną kierownik Agnieszkę Nawrocką i byłą kierownik Jadwigę Borsukiewicz, a w szczególności – prowadzącej Jubileusz byłej wizytator Kuratorium Oświaty i Wychowania, Aliny Janik.

Już pierwsze słowa przez Nią wypowiedziane określiły wysoką rangę spotkania:

Po naszych dziadkach zostanie pamięć zamknięta na kartach prześwietnych foliałów – pisze poetka. Docenianie i chronienie owych foliałów staje się powinnością i wyzwaniem naszego czasu.

SŁUŻEBNA ROLA

Alina Janik patos umotywowała świętowaniem Jubileuszu placówki w naszym regionie powszechnie znanej, docenianej i szanowanej, która „przez lata pełniła wobec naszej społeczności rolę służebną, ale przecież kreatywną”. Wspomniała, że miała przywilej widzenia, jak pod okiem Jadwigi Borsukiewicz powstawała „książnica – jakby to określił mędrzec Tadeusz Kotarbiński – „odznaczająca się absolutną czystością i perfekcyjnością”.

Oceniając zakres, sposób, skuteczność i klimat działalności świdnickiej Biblioteki Pedagogicznej, wymieniła takie cechy „dobrej roboty”, jak: dodawanie do celu głównego celu ubocznego (spolegliwości, uśmiechu, gotowości niesienia pomocy natychmiastowej), nie tylko poprawność, ale i wytrwałość, budzącą zaufanie solidarność, wreszcie twórczość, co znajduje swoją egzemplifikację w tworzonym od 50 lat, bogatym warsztacie informacyjnym.

GOŚCIE

Habent sua fata libelli” – książki mają swoje losy. Tymi słowami prowadząca uroczystość poprosiła o zabranie głosu Gospodynię spotkania Agnieszkę Nawrocką. Z satysfakcją powitała Ona przybyłych Gości, wśród których nie zabrakło władz naszego powiatu i miasta.

W świętowaniu uczestniczyli Zdzisław Grześkowiak – przewodniczący Komisji Oświaty i Wychowania Rady Powiatu, Stanisław Szelewa – dyrektor Wydziału Oświaty Starostwa Powiatowego, Jan Musiej – przewodniczący Komisji Oświaty, Kultury Fizycznej i Turystyki Rady Miejskiej, Tadeusz Niedzielski – Naczelnik Wydziału Oświaty i Wychowania Urzędu Miejskiego. Starostwo sponsorowało uroczystość. Swoją obecnością zaszczycił Jubileusz również dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu Zenon Tagowski.

Zabierający głos wspierali Alinę Janik w przyznawaniu świdnickiej Bibliotece rangi instytucji prezentującej szeroko pojmowaną kulturę wysoką. Słów uznania nie szczędzili dyrektor Dolnośląskiej Biblioteki Pedagogicznej we Wrocławiu Danuta Skibińska, a także kierownicy zaprzyjaźnionych filii, bibliotekarze i przyjaciele.

NIE TYLKO HISTORIA

Agnieszka Nawrocka zaprezentowała rys historyczny placówki, który następnie został poszerzony o cytaty wyjęte z czytelniczych ankiet (wszystkie wyrażały wdzięczność dla fachowości i uprzejmości personelu biblioteki).

Pierwszą część spotkania zakończył skecz autorstwa Jadwigi Borsukiewicz i w jej wykonaniu, przy udziale Aliny Janik pod tytułem: „Bib-linia specjalna, czyli refleksje starego mola bibliotecznego”, który pozwalam sobie tu przedstawić w całości:

– Czy o bibliotece i bibliotekarzach można mówić lekko?

Mol: O bibliotece i bibliotekarzach można mówić pozytywnie, negatywnie, krytycznie, sympatycznie, można mówić nieskończenie, ale nie lekko. Jest to sprawa wagi ciężkiej.

– Jak to rozumieć?

Mol: Po prostu. Dziesiątki, setki, tysiące kilogramów papieru. Im więcej tym ciężej.

– Kto tej wadze podoła?

Mol: Mrówki kulturystki. Noszą, przenoszą, wynoszą, ustawiają, przesuwają, włączają, wyłączają codziennie własnymi rękoma tony ciężkiej wiedzy.

– Musi to być więc bardzo intelektualne zajęcie?

Mol: O tak. „Zawód jest to bardzo poczytny, choć mało popłatny.(Określenie wzięte z kabaretu „Elita”).

– Są więc przez to lubiane przez władzę?

Mol: Zdecydowanie nie. Ciągle czegoś chcą, czegoś się domagają, walczą, od czegoś lub do kogoś odwołują, a najgorsze jest to, że wiedzą czego chcą. Zwalniane, redukowane przez ciemne moce wyższe, zadeptywane przez tłumy czytelników, molestowane (intelektualnie) przez żądnych książki lumpenintelektualistów z bliska i daleka mrówkują wbrew czasom, okolicznościom, ekipie rządzącej i pogodzie. A pogodę mają rzadko.

– A co z ekipami rządzącymi?

Mol: Trenują skoki na teatry, skoki do Unii a poza tym są już wyuczone i do bibliotek chodzić nie muszą.

– Chodzenie po bibliotekach, a na pewno przebywanie w nich jest przyczyną wielu groźnych chorób. Czy mrówki kulturystki są wystarczająco odporne?

Mol: Grypy, infekcje, alergie już przechodziły. Teraz chorują na komputeromanię. Wchodzą lub wychodzą z jakiegoś Internetu, bawią się z myszami, klikają, plikają, serfują. Podejrzewam, że chcą cichcem ewakuować się w stan wirtualny i stworzyć prywatną wirtualną bibliotekę. Budżet (właściwie od dawna też już wirtualny) bardzo by się ucieszył.

– A co mrówki kulturystki myślą i mówią o dziurze budżetowej?

Mol: Podchodzą do niej spokojnie. Goły deszczu się nie boi.

– Czego można życzyć mrówkom kulturystkom na następne 50 lat?

Mol: Jeżeli nie wykurzy ich jakaś kolejna reforma – to służbowych dresów do biegania po drabinach i wrotek do szybkiego poruszania się po bibliotece.

– Tak skromnie? A wizja, książki a budżet.

Mol: Po co im wizja, książki i budżet, one mają Internet.

– A co z tobą Molu ? Jaka twoja przyszłość?

Mol: O, zupełnie dobrze. Najważniejsze pozytywnie myśleć. Stawiam na samodoskonalenie. Mam już plan osobistego rozwoju i będę ewoluować w kierunku wirusa komputerowego dyplomowanego metodą Pustynna Burza i symulacji. A teraz się spieszę zbierać papiery.”

Powyższy żart był też jednocześnie wprowadzeniem do wykładu „Internet jako narzędzie informacji w bibliotece”, wygłoszonego przez pracownika naukowego Instytutu Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej Uniwersytetu Wrocławskiego doktora Aleksandra Radwańskiego – męża byłej bibliotekarki Beaty Łaszewskiej.

JAK W RODZINIE

Spotkaniu towarzyszyła ciepła atmosfera z rodzinnymi akcentami. Jadwiga Borsukiewicz obchodziła 35-lecie pracy w świdnickiej Bibliotece.

Toast szampanem, ufundowanym przez przewodniczącego Koła Przyjaciół Biblioteki, Wojciecha Obraniaka, wzniósł Zdzisław Grześkowiak.

Pięknym, wzruszającym uwieńczeniem Jubileuszu stał się akcent artystyczny, wnoszący element zadumy i refleksji nad człowiekiem, zgody na nieuchronny upływ czasu, uznania dużej roli książki w życiu człowieka. Zgodnie z koncepcją „rodzinności”, dialog wierszem wypowiedzieli Marysia i Olek – siostrzeńcy Jadwigi Borsukiewicz, dzieci Ewy Skoruch (byłej bibliotekarki); Olkowi towarzyszył Krzysztof Sigel z III LO – podopieczny pani Skoruch. Także Jej uczniowie: Elżbieta Rojek, Emilia Nowak, Kamila Klonowska, Krzysztof Łapko pozwolili nam się wzruszyć poezją śpiewaną. Szczególny zachwyt wzbudził koncert (dwie etiudy i „Preludium Johanna Sebastiana Bacha) dziesięcioletniej Julii Adrianny Janik – występującej gościnnie uczennicy Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej w Legnicy, wnuczki Aliny Janik.

Dziękujemy za niezwyczajne przeżycia! One mobilizują nas – członków Koła Przyjaciół Biblioteki do dalszego wspierania jej działań. Biblioteka Pedagogiczna w Świdnicy zasłużyła sobie na tak piękne świętowanie. Wszystkim pracownikom biblioteki życzymy kolejnych owocnych lat działania.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top