Most-fuszerka na ulicy Śląskiej ▪ Andrzej Dobkiewicz

Podczas przeprowadzania remontu ulicy Śląskiej dokonano w sierpniu 2011 roku rozbiórki niewielkiego mostu na potoku Witoszówka, znajdującego się w ciągu tej ulicy. W październiku tego roku ma go zastąpić nowoczesna konstrukcja.

Przy okazji tej rozbiórki potwierdzenie znalazła historia sprzed 56 lat, kiedy ten mostek budowano. Skrzętnie zapisał ją Wiesław Raszkiewicz, miłośnik historii Świdnicy, który w 1978 roku zbierał materiały z ramienia Miejskiego Komitetu Naczelnej Organizacji Technicznej (NOT) na temat powojennej historii kadry technicznej w naszym mieście. Materiały te wykorzystano później częściowo w artykule Wiesława Raszkiewicza i Januarego Skórskiego –Świdnicka kadra techniczna i jej organizacje” opublikowanym na łamach Rocznika Świdnickiego 1978.

Jedną z wielu osób, z jakimi rozmawiał wówczas Wiesław Raszkiewicz, był inżynier Zygfryd Sikorski, architekt, od 1955 roku pracujący w różnych wydziałach Miejskiej i Powiatowej Rady Narodowej. Jego pierwszym poważnym zadaniem było zaprojektowanie mostu nad potokiem Witoszówka, w ciągu ulicy Śląskiej, który właśnie został rozebrany. Co Zygfryd Sikorski w roku 1978 powiedział o tej inwestycji?

Była to budowa pod specjalnym nadzorem władz partyjnych i administracyjnych, gdyż stanowiła jeden z ważniejszych elementów organizowanej w 1955 roku, na 10-lecie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, wystawy przemysłowo-rolniczej w dzisiejszym Parku Centralnym.

Sikorski jako młody zapaleniec, który zaledwie rok wcześniej ukończył Politechnikę Wrocławską, zaprojektował ten most bardzo nowocześnie, z zastosowaniem betonu sprężonego, na ten czas nowinki technicznej. Nikt go tylko nie prosił o jakikolwiek nadzór techniczny. Trudno się jednak dziwić ciekawości młodego inżyniera, jak wygląda realizacja jego pierwszego w życiu samodzielnego projektu, więc kilka razy odwiedził plac budowy.

Podczas jednej z takich wizyt stwierdził, że w miejsce jego precyzyjnie wyliczonego sprężającego beton zbrojenia – robotnicy wrzucają do masy betonowej stare żelastwo, prawdopodobnie z jakiejś składnicy złomu lub po prostu znalezione byle gdzie. Zdenerwowany fuszerką inżynier Sikorski natychmiast polecił wstrzymać prace.

Po kilku godzinach został pilnie wezwany na posiedzenie Egzekutywy Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Po wysłuchaniu jego argumentów, przesłuchujący go członkowie Egzekutywy, w jego obecności rozpoczęli dyskusję między sobą. Co mówiono – nie rozumiał, bo partyjni działacze nie rozmawiali po polsku (inżynier Sikorski sugerował w 1978 roku pytającemu go Wiesławowi Raszkiewiczowi, że językiem tym był chyba jidysz). Ostatecznie werdykt usłyszał w ojczystym języku. Powiedziano mu, że powinien iść pod sąd za sabotaż, bo swoim nierozważnym postępowaniem mógł uniemożliwić terminowe wykonanie tej tak ważnej politycznie inwestycji. Darują mu jednak pod warunkiem, że już się na tej budowie więcej nie pokaże. W tej sytuacji o dalszym przebiegu budowy nic nie wiedział, ale w obawie przed skutkami ewentualnego zawalenia się mostu załatwił, że przez most, jeszcze przed formalnym oddaniem go do użytku, był transportowany bardzo ciężki dźwig portowy. Dźwig ten, mający stanowić najbardziej okazały element wystawy, przez kilkanaście lat stał na terenie Świdnickiej Fabryki Urządzeń Przemysłowych nad rzeką, w tak zwanym Porcie i został wypożyczony na czas trwania wystawy. Ku zaskoczeniu projektanta, most to obciążenie wytrzymał, i tylko się nieco trwale odkształcił.”

Informację o tym, że most wytrzymał i tylko częściowo zapadła się jezdnia, potwierdził też dyrektor Muzeum Dawnego Kupiectwa Wiesław Rośkowicz: „O ugięciu się, a raczej zapadnięciu nawierzchni mostu opowiadał mi mieszkający kiedyś w pobliżu redaktor Władysław Orłowski, który był świadkiem tego wydarzenia. Bardzo szybko nawierzchnię później wyrównano.”

Niespodziewane potwierdzenie historii Sikorskiego dała rozbiórka mostu, przeprowadzona w gorących, sierpniowych dniach 2011 roku. Pracownicy firmy, dokonującej demontażu konstrukcji, potwierdzili, że zamiast wysokiej klasy zbrojenia do betonu sprężonego, znajdowali powrzucane w masę betonową kawałki siatki ogrodzeniowej, elementy metalowej ramy łóżka, jakieś kawałki stalowych rur, rurek, kształtek, stare zawiasy i inny złom. Pokazywali nam drut o grubości 3 milimetrów, który także został zużyty do wykonania zbrojenia.

Po 33 latach od opowieści inżyniera Zygfryda Sikorskiego, potwierdziło się jak w roku 1955, w czasach PRL-u, most na ulicy Śląskiej budowano.

Autor składa podziękowania dla Wiesława Raszkiewicza za pomoc w napisaniu tego artykułu.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top