Dawno, dawno temu w Świdnicy żył władca o imieniu Bolko I. Był on mężnym a zarazem wspaniałomyślnym władcą, ponieważ miał wiele ciekawych pomysłów dla swojego ludu, aby mogli oni żyć dostatnie i szczęśliwie. Dbał o to, aby nikomu nie działa się krzywda.
Pewnego razu jednak, nie wiadomo skąd, w piwnicy domu przy ulicy Trybunalskiej pojawił się gryf. Miał on skórę koloru czerwonego, długie łapy zakończone ostrymi szponami, ogon, a także skrzydła. Ludzie w mieście bardzo się go bali, ponieważ gdy był spragniony, to był bardzo zły i nie zważając na nikogo drapał napotkane osoby swoimi ostrymi pazurami. Kiedy był natomiast głodny, to wychodził z groty i wspinał się na dachy pobliskich domów, zrywał piorunochrony, a następnie je połykał. W czasie burzy, gdy gromy ciskały w niego, dodawały mu w ten sposób mocy i siły.
Ludzie chcieli sami gryfa pokonać, mówiąc te słowa:
– Musimy zabić tego potwora, bo już zbyt wielu mieszkańców miasta leży przez niego w szpitalu, a małe dzieci spać przez niego nie mogą w nocy.
Jednak pomimo wielu prób i podstępów, żadnemu śmiałkowi nie udało się zabić gryfa.
W podziemiach Ratusza mieszkał czarny dzik. Był on dobry i miał bardzo czułe serce. Nie robił nikomu krzywdy. Ludzie nie bali się go, przynosili mu żołędzie, owoce i warzywa do jedzenia. Kiedy chciał pić, udawał się do rzeki Bystrzycy. Gdy tylko dzik dowiedział się, że w mieście mieszka gryf, który jest postrachem całej okolicy, postanowił, że pomoże wszystkim. Dzik udał się najpierw do Bolka I na rozmowę. Bolko uradował się bardzo, że jest jeszcze ktoś tak odważny i że chce wyzwolić nękanych ludzi. W nagrodę za pokonanie gryfa obiecał mu złotą koronę i dożywotni zapas jedzenia.
Na drugi dzień wieczorem, dzik wybrał się na ulicę Trybunalską.
Gryf zobaczywszy go, bardzo się zdenerwował i pełen złości krzyknął:
– Po co tu przyszedłeś!? Czy ktoś cię zapraszał?! Idź stąd, pókim dobry!
– Nie pójdę, póki mi nie obiecasz, że zostawisz ludzi w spokoju. – Spokojnie odpowiedział dzik.
– Ha! Ha! Ha! A co mi zrobisz? Myślisz, że się przestraszę takiego małego dzika? Będę robił, co będę chciał. Nikt nie będzie mi rozkazywał!
– W takim razie musisz ze mną walczyć! Albo ty zwyciężysz, albo ja! – Stanowczo odkrzyknął dzik.
– Dobrze! Sam tego chciałeś!- wykrzyknął wściekły gryf i z całej siły uderzył dzika w głowę.
Dzik bardzo się zdenerwował i zaatakował gryfa. Gryf nie spodziewał się takiego odwetu i nieprzygotowany przewrócił się na wielki kamień i rozciął sobie czoło. Wstał po chwili jednak i chciał pazurami podrapać przeciwnika, ale dzik był sprytniejszy i swoje kły wbił w szyję potwora. Ostatnimi siłami gryf pazurem ugodził dzika w brzuch i przewrócił się na bruk. Po długiej i ciężkiej walce został pokonany. Dzik leżał ranny obok niego i skamlał z bólu.
O świcie ludzie znaleźli rannego dzika, opatrzyli mu rany i zanieśli go do jego podziemi. Dziękowali mu bardzo za ocalenie, a Bolko I dotrzymując obietnicy wręczył mu bardzo uroczyście piękną, złotą koronę, na znak wdzięczności całego społeczeństwa świdnickiego mówiąc:
– Dobry dziku, pokonałeś potwora. Dobro ze złem zawsze zwycięża.
Na pamiątkę tamtych zdarzeń Świdnica posiada dzisiaj herb z dwiema koronami, dzikiem i gryfem.
Dzienki
Czytalem wiele legend ale gadajacego dzika ktory pokonal gadajacego Gryfa …