Józef Alojzy Gawrych ps. "Hawrych", "Laudański" (1891-1955) ▪ Piotr Zagała

Bardzo trudno jest znaleźć w dziejach dwudziestowiecznej Świdnicy – pominąwszy oczywiście okres po 1945 roku – kogoś, kto był zdeklarowanym Polakiem i jednocześnie odegrał jakąś znaczącą rolę w historii naszego miasta. Postacią taką był bez wątpienia bohater niniejszego biogramu. Urodził się w Tarnówku (Wielkopolska) w rodzinie ziemiańskiej, która miała majątek w Poznańskiem. W okresie 1909-1912 odbył studia handlowe w Berlinie, będąc jednocześnie współpracownikiem gazety „Dziennik Berliński”. Jako korespondent wojenny wziął udział w pierwszej wojnie bałkańskiej. W grudniu roku 1913 objął stanowisko współredaktora „Gazety Opolskiej”. Szybko wyjechał jednak z Opola, powołany na stanowisko naczelnego redaktora nowo założonego dziennika na Pomorzu w Lubawie – „Głosu Lubawskiego”. Jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej rozpoczął służbę wojskową w armii niemieckiej.

W drugiej połowie 1918 roku, w stopniu podoficera pełniącego obowiązki oficerskie (Offizierstellvertreter), znalazł się w Świdnicy lub – wyrażając się precyzyjniej – w Schweidnitz i objął funkcję oficera propagandy na rzecz pożyczek wojennych. Tymczasem wojna zmierzała powoli ku końcowi. Na początku listopada 1918 roku wybuchła rewolucja która błyskawicznie rozprzestrzeniła się na całe Niemcy. W Świdnicy bezpośrednim powodem wybuchu wrzenia rewolucyjnego stała się błahostka. Oto 8 listopada, około godziny 20:00, na Rynku pewien oficer zbyt natarczywie domagał się od jednego z żołnierzy przysługujących mu honorów wojskowych w postaci salutowania. Poddenerwowani takim obcesowym traktowaniem koledzy owego „nieznanego żołnierza” oraz przypadkowi przechodnie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i w rezultacie oficer-służbista musiał salwować się ucieczką do hotelu pod „Złotą Koroną” (obecnie Rynek nr 7). Następnie wypadki potoczyły się już błyskawicznie. Tłum żołnierzy, podoficerów i cywilów (w tym także kobiet) ruszył w kierunku ulicy Untere Bolkostrasse (obecnie ul. Saperów), gdzie miał swoją siedzibę areszt wojskowy i uwolnił przetrzymywanych tu więźniów. Następnie demonstranci skierowali się w rejon dzisiejszej ulicy Kolejowej i w tym miejscu zostali rozproszeni przez patrol wojskowy. W wyniku wymiany strzałów jeden z demonstrantów został zabity. Jest prawdopodobnym, że ten pierwszy sygnał rewolucji listopadowej na Śląsku nakazywał władzom wojskowym liczyć się z podobnymi wystąpieniami w innych miastach. Nie jest poza tym wykluczone, że postanowienie komendanta wojskowego Wrocławia o wypuszczeniu Róży Luxemburg na wolność zapadło pod bezpośrednim wpływem wydarzeń w Świdnicy.

W Świdnicy natomiast 10 listopada 1918 roku powstała pięcioosobowa Rada Żołnierska. Na jej czele stanął Józef Alojzy Gawrych. W skład Soldatenratu weszli również następujący żołnierze: Pudack, Schiller, Schoepe i Grabitzki. Dotychczasowy komendant garnizonu generał-porucznik von Kleinschmidt musiał podporządkować się nowej władzy.

Zrewoltowane wojsko obsadziło ważniejsze budynki, a kolor czerwony w postaci kokardek, opasek i flag dominował w mieście. Jeszcze tego samego dnia, po godzinie 17:00, J.A. Gawrych wygłosił przemówienie na świdnickim rynku z balkonu teatru miejskiego. Poinformował w nim o przejęciu przez nowo powstałą Radę Żołnierską całkowitej władzy w Świdnicy. Ogłosił wprowadzenie od 21:00 godziny policyjnej i zagroził jednocześnie, że osoby łamiące spokój i porządek publiczny będą rozstrzeliwane bez sądu. W następnych dniach intensywnie uczestniczył w życiu miasta. Brał między innymi udział w rozmowach z Magistratem (zarządem miejskim). Współorganizował też wiec, jaki odbył się 20 listopada w hali sportowej imienia Paula von Hindenburga (obecnie hala sportowa OSiR-u przy ulicy Pionierów Ziemi Świdnickiej), na którym przemawiał poseł do Parlamentu Rzeszy z ramienia SPD, Franz Feldmann, zamieszkały na stałe w Bielawie. 24 listopada Gawrych zrezygnował z funkcji przewodniczącego Rady Żołnierskiej i wyjechał do Opola. Jego następcą został Pudack.

Po wielu latach Józef Alojzy Gawrych tak wspominał wojnę i pobyt w Świdnicy: „Wybuchła wojna… Znów przestrzegania o dochowaniu wojskowej przysięgi wierności i… wyruszenie na front francuski. Już 6 sierpnia otrzymujemy pierwszy chrzest ogniowy pod Belle Fontaine i Tintigny. I tak przez trzy i pół lat trzymano mnie we Francji – nie udzielając urlopu. W międzyczasie powierzono mi najrozmaitsze funkcje i odznaczono krzyżem żelaznym. Byłem w najkrwawszych walkach w Argonach, pod Arras, pod górą Kemel, pod Cambrai – i choć z kompanii mojej tylko czterech pozostało, to dzięki Opatrzności Boskiej, ostałem się między tą czwórką, choć kilkakrotnie ranny. Mniej więcej na pół roku przed końcem wojny zapytano mnie, jakiego jestem przekonania – na co bez namysłu oświadczyłem, że „patriotycznego” To im wystarczyło. Nie wpadli na pomysł, że można być nie tylko niemieckim patriotą. Na podstawie tego oświadczenia zostałem oficerem propagandy pożyczek wojennych („Kriegsanleihe”), a że w Niemczech duch wojenny upadał coraz więcej, więc wysyłano mnie z innymi propagandystami do kraju. Naprzód przeszliśmy na uniwersytecie w Jenie (prof. Ziekursch) 14-dniowy kurs gospodarczy, później dalszy kurs we Wrocławiu. Wykłady były tak otwarte i bez osłonek, że z całą pewnością wywnioskować mogliśmy, że koniec Niemiec jest przypieczętowany. Okręgiem mej działalności były Wrocław, Świdnica, Cieplice, Kłodzko, Jaworze, Strzygów (czyli Jawor oraz Strzegom – przyp. mój P.Z.) i inne podgórskie miejscowości. 10 listopada 1918 r. stanąłem na czele ruchu rewolucyjnego 21. brygady (w Świdnicy – przyp. mój P.Z.) Czternaście dni później zrezygnowałem ze stanowiska prezesa Rady Żołnierskiej, gdyż powracające z frontu wojska wierne Wilhelmowi wszczynały zatargi i uniemożliwiały pracę rewolucyjną. Pojechałem więc do Opola”.

W Opolu J. A. Gawrych krótko pracował w redakcji „Gazety Opolskiej”, po czym założył tygodnik „Der Weisse Adler” („Biały Orzeł”), propolskie pismo w języku niemieckim, celem pozyskania Ślązaków. Po wydaniu trzech numerów uciekł z Opola w obawie przed policją niemiecką. Brał udział w powstaniu wielkopolskim i został mianowany szefem sekcji prasowej w powstańczym sztabie. W styczniu roku 1920 dostał awans na stopień kapitana Wojska Polskiego. Miesiąc później powrócił na Górny Śląsk i na osobiste polecenie Wojciecha Korfantego został pracownikiem Polskiego Komisariatu Plebiscytowego z siedzibą w Bytomiu, przy dzisiejszej ulicy Gliwickiej 17, w hotelu „Lomnitz” (Budynek hotelowy już nie istnieje), jako Szef policji do spraw Górnego Śląska oraz Szef Wydziału Wywiadowczego. Wydział ten dzielił się na dwa referaty. Posiadał 40 agentów, którzy zdobywali informacje dla Komisariatu, Rządu Polskiego i Francuzów. Sam Gawrych kontaktował się z Korfantym, wywiadem francuskim i Oddziałem II Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie. Kierował również 40-osobową strażą samoobrony hotelu „Lomnitz” oraz kontrolował 25 płatnych, tajnych współpracowników, ulokowanych w urzędach i instytucjach niemieckich. W latach 1921-1922 był pracownikiem Naczelnej Rady Ludowej na Górnym Śląsku. Następnie, aż do wybuchu drugiej wojny światowej pracował w towarzystwach ubezpieczeniowych na kierowniczych stanowiskach. W 1936 roku wydał własnym nakładem w Katowicach książkę pod tytułem „Nie byłoby Plebiscytu (Przyczynek do historji)”.

Podczas okupacji przebywał w latach 1939-1942 we Lwowie i następnie w okresie 1943-1944 w Warszawie, uczestniczył w ruchu oporu, brał udział w powstaniu warszawskim. Po 1945 roku zamieszkał w Katowicach. Tu w roku 1947 opublikował w formie książkowej swoje wspomnienia: „Hotel Lomnitz. Z tajemnic szefa wywiadu”. Politycznie działał w Stronnictwie Pracy (będąc w nim członkiem władz naczelnych), a następnie w Stronnictwie Demokratycznym. Został członkiem Krajowej Rady Narodowej oraz Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach. Należał do Związku Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację, a od 1949 roku po „dobrowolnym” rozwiązaniu tego stowarzyszenia do jego następcy czyli Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD). W roku 1950 na stare lata przeniósł się do Poznania i tu umarł pięć lat później. Został pochowany w Katowicach na cmentarzu garnizonowym przy ulicy Meteorologów.

W ciągu swego burzliwego życia Józef Alojzy Gawrych otrzymał następujące polskie ordery i odznaczenia: Wielkopolski Krzyż Powstańczy (pośmiertnie), Śląski Krzyż Powstańczy, Krzyż Niepodległości i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (Polonia Restituta). W ustawie tego ostatniego orderu postanowiono, że mogą być nim odznaczeni obywatele: „…nieskazitelnego charakteru i sumiennej pracy, którzy zasłużyli się szczególnie Ojczyźnie przez dokonanie czynów wybitnych…”.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top