Mieczysław Jasek to poeta próbujący scalić, wydawałoby się światy do siebie nieprzystające: świat natury i świat cywilizacji przemysłowej. Oba go fascynują, stanowią jego obsesję; potęga i piękno natury, i dynamizm, agresywność, ale i swoisty heroizm przeobrażającego świat człowieka. To jest powodem rozdwojenia bohatera lirycznego. Podziwiając piękno natury (upostaciowanej w pejzażu górskim), terapeutycznie z nią obcując, jednocześnie nie może się oprzeć zachwytowi nad dziełem rąk ludzkich; stąd owe „Antyfony do ślusarza”, panegiryki na cześć suwnicowej i spawacza. Mimo że zdaje sobie sprawę, iż człowiek jest aktualnie jej (natury) największym wrogiem…
Nietrudno zauważyć, że wzór estetyczny tej poezji stanowi poetyka krakowskiej awangardy, ściślej poetyka Juliana Przybosia. Trzeba jednak przyznać, że w ramach tej ostatnio będącej w niezbyt wysokiej cenie, ekspresji, udaje się autorowi konstruować wiersze o dużej sile sugestywności. Metafora daleko skojarzeniowa, eliptyczny skrót, odchodzenie od potocznego, logiczno-przyczynowego toku zdaniowego dają w efekcie znaczną kondensację myśli i zapraszają do dookreślenia tych, jakby naszkicowanych jedynie, pełnych wielorakich możliwości skojarzeniowych – obrazów.
Oddając do rąk Czytelników trzeci już tomik „Zeszytów literackich” Dolnośląskiego Klubu Literackiego Nauczycieli we Wrocławiu życzymy satysfakcjonującego obcowania jeszcze jednym wariantem poetyckich penetracji.