Pomiędzy kopułami legendarnych szczytów Baraniej Góry, Czantorii i Skrzycznego, w dolinach poprzecinanych rzekami i rwącymi potokami jeszcze pełnymi szlachetnych pstrągów, w pobliżu tryskających źródeł Wisły, żyją od wieków górale śląscy – lud spokojny, pracowity, wrażliwy i patriotycznie usposobiony. Pośród gazdów i baców uprawiających kamieniste role i wypasających owce na graniach Wisły, Szczyrku i Ustronia, a także Istebnej, Jaworzynki, Koniakowa czy Brennej nie brakowało nigdy postaci obdarzonych różnorodnymi uzdolnieniami artystycznymi, jak choćby Jan Wałach, Jan Sztwiertnia, Paweł Steller czy przedstawiciel młodszego pokolenia – Józef Broda. Obfita w żywe skarby sztuki kraina obdarowała nimi hojnie inne regiony kraju. Do nich należał przybyły spod Makowa Podhalańskiego i osiadły pod Świdnicą uduchowiony drwal – rzeźbiarz Józef Lurka, do nich zaliczyć wypada również osiadłego od wielu lat w Świdnicy nauczyciela i poetę – Mieczysława Jaska.
Urodzony 24 lutego 1925 roku pod pionem Skalistego był może bardziej od innych dzieci ukochany przez matkę, którą też obdarzył miłością niezwykłą. Wrażliwa Góralka wychowała go w duchu mitów o harnasiach, równających świat społecznie, dziwach, strachach Beskidów, ale przede wszystkim wtopiła syna w aurę żywicznych grani pokrytych wieczną zielenią, smrekami i srebrnymi jodłami, w pogodę gór harmonijnych, optymistycznych, stworzonych na miarę człowieka i panteistycznie z nim sprzężonych w humanistycznym porządku trwania.
Powojenne losy skierowały Mieczysława Jaska na Dolny Śląsk. W poszukiwaniu obrazu Beskidów przemierzył Pogórze Kaczawskie i poprzez Jelenią Górę i Janówek znalazł go na wsi w szmerliwym potoczku Lipki.
Zrodzony z góralskiego stanu jest poetą-działaczem niezwykle żywotnym, rzadko gwałtownym, przeważnie pogodnie refleksyjnie usposobionym. Swoboda językowa, celne i natychmiastowe, fraszkowe mikroportrety, błyskotliwość rymów, metafory, umiejętność obserwacji ludzi i przyrody emanuje z jego utworów i chociaż trafi się czasami dosłowność czy banał, to jest on natychmiast rekompensowany świeżym zestawem dziwiących się nawzajem słów.
W jego poezji można wyróżnić dwa kierunki. Dzieło poety powstawało w mieście, które po 700 latach powróciło do Polski. Świdnica, jako jedna z książęcych stolic śląskich, ostatnia poddała się obcej władzy. Strofy wierszy przypominają chlubną przeszłość piastowskiego miasta oraz to, że zarówno książę Bernard, jak i jego syn Bolko II związani byli silnymi rodzinnymi więzami z największymi władcami dynastii – Łokietkiem i Kazimierzem Wielkim. W dobie gwałtownego nawrotu i ataku zachodnioniemieckiego rewizjonizmu, poeta przypomina tych najwspanialszych rycerzy śląskich poprzez eksponowanie pomników architektury i sztuki miasta, które wypuściło swe korzenie u stóp szczytu Ślęży – symbolu prasłowiańskiej genezy tych ziem. Ukoronowaniem tego nurtu wyróżniającego się pierwiastkami historiozoficznymi i estetyką formalną jest wyrażona w lotnych przenośniach, porównaniach, epitetach dynamiczna i ekspresyjna „Fuga strzelista”.
Odrębnym, lecz o podobnym zamyśle ideowym jest w poezji Jaska kierunek wyrażający jego zaangażowaną postawę – apoteozę dokonań społeczno-kulturalnych miasta, jakie miały miejsce po 1945 roku. Widać to w utworach będących uniwersalistycznym obrazem procesu powstawania dzieł ludzkich rąk – stalowych kolosów, urządzeń cukrowniczych, zbiorników, cystern, kontenerów. Krótkie, rytmiczne wersety „Antyfony do ślusarza” nasycone onomatopeją, przypominają formalny efekt klasycznego wiersza Leopolda Staffa „Kowal”. Apoteoza czynności anonimowego człowieka, identyfikuje w wierszach dwóch konkretnych ludzi. Jednym z nich jest sam poeta, który wiele dni spędził w dudniących hukiem i ziejących ogniem halach fabrycznych, a drugim konkretny ślusarz czy niemal mityczna suwnicowa – jedna ze świdnickich matek.
Będąc na emeryturze Mieczysław Jasek nadal działa społecznie jako członek Zarządu Dolnośląskiego Klubu Literackiego Nauczycieli we Wrocławiu, jest jednocześnie kierownikiem sekcji literackiej Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Świdnicy. W 1985 roku był zaproszony na nadzwyczajny zjazd RSTK oraz uczestniczył w spotkaniu z przewodniczącym Narodowej Rady Kultury prof. Bogdanem Suchodolskim i premierem Wojciechem Jaruzelskim.
Piastowska stolica Bolków zawdzięcza synowi ziemi beskidzkiej najpiękniejsze porównanie: „Jak arras wzorzysta Świdnico!”